Powered By Blogger

niedziela, 30 grudnia 2012

2012 part one


Dla mojej osoby był to czas dojrzewania , zaglądania w głąb siebie , przełamywania się by osiągnąć to czego zawsze chciałam ,a bałam się po to sięgnąć. W tym roku tylko w jednej kwestii czułam się jak kibic siedzący na arenie , który kibicuję tym którym udało się osiągnąć to czego ja nie mogę przez dwa lata. Patrzałam jak przekraczali tą granice ,przeszczęśliwi ,że mają to za sobą . To nic teraz moja kolej :) Był to czas wzniesień i upadków ,jednakże więcej było wzniesień ,ale upadki sprawiały ,że cierpiałam do tego stopnia ,że wszystkie piękne chwile zostały przyćmione przez ból. Był to rok , w którym zawiodłam się na prawie każdym! Zostałam oszukana ,zmanipulowana i wykorzystana przez swoją naiwności i chęć niesienia pomocy innym. Najbardziej ubolewam nad tym ,że zawiodłam się na osobach ,które uważałam za swoich przyjaciół. Był to czas , w którym mogłam zobaczyć kto jest prawdziwy ,a kto nie. Dziś pogodziłam się i przebolałam te wszystkie rany jakie zostały mi zadane , wybaczam im dlatego ,że może i pewnego dnia nie poradzę sobie z atakami w moją osobę ,ale wiem ,że każde zło zostanie im zwrócone.
Wiem to stąd,że życie już zatoczyło koło ,tym razem mnie w nim nie ma. To co mam na koniec do powiedzenia , napiszę słowami piosenki , której właśnie słucham.



" Z początku byłam pełna lęku i byłam sparaliżowana
myśląc, że nigdy nie mogłabym żyć bez ciebie obok.
Ale spędziłam tak wiele nocy
Myśląc jak źle mnie traktowałeś
I stałam się silna
I nauczyłam się jak sobie radzić [...]
Myślałeś, że dam się złamać?
Myślałeś, że padnę i umrę?
Otóż nie.

JA PRZETRWAM!
Tak długo jak wiem jak kochać, tak długo wiem, że przeżyję
Mam całe życie do przeżycia
Mogę dać całą swą miłość i przetrwam.
Ja PRZETRWAM!

Zebrałam wszystkie siły, by nie załamać się
Wciąż usilnie próbując posklejać kawałki złamanego serca.
I och spędziłam tak wiele nocy
Użalając się nad sobą
Wtedy ciągle płakałam
Ale teraz chodzę z podniesioną głową
Teraz widzisz już kogoś nowego
Nie jestem już tą uwiązaną dziewczynką ciągle zakochaną w tobie
A teraz naszła cię ochota by wpaść do mnie na chwilę
I po prostu oczekujesz, że będę wolna
Teraz całą mą miłość zachowuję dla tego, który i mnie kocha "


Teraz małe podsumowanie wszystkiego tego co było nie przyjemne w tym roku:

Na pytanie ,jakie sytuacje były najgorsze w tym roku dla mnie? Większość z nich miała miejsce w styczniu ,to był najgorszy miesiąc 2012roku. To w tym miesiącu toczyłam walkę ze swoimi demonami ,i byłam na krawędzi życia. Późniejsze sytuacje nie były, aż takie złe, ale jednak coś powodowało te łzy.
Do głowy przychodzi mi kilka sytuacji ,ale nie warto marnować słów ,by je opisywać. 
I tak o to kończę pierwszą porcje podsumowania , zaczęłam od tego co było złe ,by to co najlepsze zostawić na koniec.

sobota, 29 grudnia 2012

' Kolejny raz z rzędu, wypijając w sylwestra kieliszek szampana, obiecasz sobie, iż w tym roku wszystko naprawisz, poukładasz, posklejasz serce i zabezpieczysz je do tego stopnia, że nikt go nie naruszy. zanim się obejrzysz znów będzie ten ostatni dzień grudnia, padający śnieg, petardy na niebie i poczucie tego, jak wciąż zakurzona, pokaleczona, gdzieniegdzie niezdarnie poszywana marną, białą nitką, jest Twoja dusza.'



Ponieważ koniec roku zbliża się chcąc nie chcąc wielkimi krokami, a ja obiecałam sobie zrobić jego podsumowanie, więc starałam się właśnie na tym skupić dzisiejsze moje myśli. Efekt był taki ,że sama się na siebie wkurzałam, bo rok to 365dni , 12 miesięcy. A ja ze swoim alzheimerem zdążyłam zapomnieć o większości rzeczach. Zapytaj się mnie o to co się działo w przeciągu tego miesiąca to powiem ci wszystko to co ma dla mnie znaczenie co do godziny. Nigdy nie robiłam podsumowań ,bo dla mnie każdy rok to było jedne i te same postanowienia. Pierwszym z nich było regularne pisanie w pamiętniku , kupowałam zeszyt i zazwyczaj pisałam tylko przez miesiąc ,czyli cały styczeń. Drugim , odchudzanie :P , Trzecim - kobieca metamorfoza, która miała na celu ulepszenie wizualnie mojej wersji. Czwartym postanowieniem było kochać i być kochaną. Ogólnie zawsze chciałam zmian,ale sama do końca nie wiedziałam jakich , dopiero rok temu miałam oczekiwania co do tych 365 dni i wiedziałam dokładnie jakie. Mam nadzieję,że ostateczne zsumowanie 2012 nie będzie dla mnie dojściem do przykrych wniosków ,że np. jest gorzej niż było. Z pewnością tak nie pomyślę dlatego,że w tym roku moje wymagania nie są tak desperackie,a dlaczego? bo ŻYJE! więc trzeba teraz żyć w ten sposób ,by się żyć chciało. Okres EMO fazy mam za sobą. Kończąc pochwale się jeszcze tym,że po moim ostatnim wpisie zmusiłam się do ogarnięcia, zjadłam niezliczona ilość "Michałków", a jeśli czekolada to endorfiny to powinnam już być naćpana szczęściem.. jednak nie czuję by bolały mnie policzki od uśmiechu. Tak czy owak zainspirowana Seleną zrobiłam sobie zdjęcia właśnie na jej wzór. Bez przesady nie jestem gwiazdą muzyki latynoskiej ,daleko mi też do Jennifer Lopez co nie znaczy ,że skoro w żadnym stopniu ich nie przypominam nie mogę zrealizować swojego pomysłu ,pobawić się i zobaczyć co z tego wyjdzie. Powyżej umieściłam jedno z moich ulubionych zdjęć z dzisiaj. Może dlatego,że się na nim szczerze jak głupek do sera. Jak się nie uśmiechać jak mój fotograf mówił do mnie "Miśka! juź ? ,a ty jesteś Selena czy DżejLope :D " Moja siostra nie może zrozumieć ,jak dwie różne osoby mogą być jedną i tą samą osobą i która z nich jest autentyczna, choć jej tłumaczę to ona i tak upiera się ,że DżejLope była Selena ,ale ją zabili więc jest DżejLope. Widzicie jak to jest to prawie tak jakbyśmy się teraz dowiedzieli ,że Elvis żyję i jest obecnie raperem PSY. 

' Każdy nowy rok jest szansą by coś zacząć na nowo. Podobnie jak każdy miesiąc, każdy dzień, każda godzina, sekunda. Każda chwila. Tylko gdy zmienia się ta ostatnia cyfra przy pełnej dacie... Jest jakoś łatwiej. Łatwiej wziąć za siebie. '
 

"Na końcu jest zaw­sze dob­rze. A jeśli nie jest dob­rze, to znaczy, że to nie jest jeszcze koniec."



Ukradłam dzisiaj lusterko wiedźmie z Królewny Śnieżki tylko po to by chociaż ono mówiło mi to co chcę usłyszeć. Na pytanie  "Lustereczko, lustereczko powiedz przecie kto jest najpiękniejszy na świecie? " , odpowiada ,że ja. Dzisiaj chcę patrzeć tylko w te odbicie ,które mi ukazuję. Po spojrzeniu dzisiaj w prawdziwe lustro , boję się w nie ponownie spoglądać ,ponieważ moje oczy są martwe na bladej twarzy. Wyglądam jak cień własnej siebie, jakbym wróciła z wojny w Afganistanie.. i tak też się czuję. Wpadłam tam pod czołg i tylko przez przypadek przeżyłam. Nie reaguje na wszelkie bodźce z zewnątrz , nie słyszę głosów mówiących mi 'weź się w garść' tylko leże sobie na moim mentalnym dnie , tak głęboko ,że nawet karaluchy muszą się schylać, by na mnie napluć. Wszystko jest OK ,naprawdę! tylko wokół mnie jakby wszystko płonię. Dałam komuś swój życiorys ,a on go skruszył w palcach jak martwy liść. Bóg stworzył świat w 7 dni , moje życie rozpadło się w 7 sekund mam 2 dni na ogarnięcie siebie. Zostały tylko 3 dni do końca tego roku nie pozwolę by cały mój wysiłek poszedł na marne. 31. grudnia . 2012 r. uśmiercę się , tylko po to by dnia następnego zmartwychwstać jako grecka Afrodyta. Spalę wszystkie mosty , zniknę z życiorysów ludzi by móc budować nowy fundament.  Potrzebuję czasu ,by to wszystko poukładać,ale im więcej go sobie daję tym większy mam bałagan. Dwa dni Moniko! wstawaj z tego swojego dna! ,bo trzeba odwagi by stawić temu czoła. Czuję się oszukana ,bo w 2012 miał być koniec świata,a skoro go nie było i nie będzie to co dalej? same przeszkody. Nie pamiętam ,żebym brała udział w torze przeszkód. Poza tym nie każdy gra fair, widzę zawodników którzy grają nie czysto.. Prędzej czy później wszystko się zepsuję , nie ma gwarancji na ludzi ,czy życie. Przytoczę teraz cytat z chirurgów "Musimy się wciąż rozwijać. W prawie każdej minucie. Ponieważ, świat może się zmienić w mgnieniu oka. Nie ma czasu, na oglądanie się za siebie. Czasem jesteśmy zmuszani do zmian. Wciąż musimy wymyślać nowe sposoby, na naprawienie siebie. Więc zmieniamy się. Przystosowujemy się. Tworzymy nowe wersje siebie samych. Musimy być pewni, że ta nowa zmiana, jest ulepszeniem poprzedniej."
Nie ma to jak całą noc myśleć o polepszeniu swojej aktualnej beznadziejnej wersji, nie spać, tylko po to, żeby rano realnie zdać sobie sprawę, że to przecież bez sensu, nic nie zmieni, nic to nie da. Chcę tylko wyrzucić te wszystkie myśli , a one kurwa wciąż tam są. Najgorsze uczucie jest wtedy ,kiedy coś w środku Ciebie pęka, masz ochotę porozmawiać, a nie ma z kim. Nie potrafię wybierać, decydować, za to potrafię świetnie żałować za swoje grzechy i zamykać się w swoich czterech ścianach poczucia winy. "I nigdy nie każ mi wybierać, bo jeszcze wybiorę źle" - jak śpiewa Happysad. Obiecuje,że to ostatni taki post w tym roku dobrze jest sprawić sobie właśnie taki katharsis ,ale niestety nie jest on odzwierciedleniem wszystkiego, jest tylko cząstka. Przynajmniej po części mogłam dać ujście swoim myślom. 


" Si una vez dije que te amaba, hoy me arrepiento "

poniedziałek, 24 grudnia 2012

all i want for christmas ...


Piosenka Mariah Carey "all i want for christmas is you" stała się moim co rocznym życzeniem. W tym roku to życzenie jest nieaktualne, straciłam zbyt wiele życzeń  na niemożliwe do osiągnięcia rzeczy ,ani mi się śni zaprzepaścić kolejne z nich. Kochany Mikołaju , czy tam Dżinie whatever jak wolisz bym Cię nazywała w  tym roku CHCĘ Iphone'a 5 ;) wydaję się on się być bardziej realny do zdobycia. Będę mogła go dotykać, wielbić za wszystko, co zrobi i być niezwykle szczęśliwa z faktu posiadania go w swoich rękach. Ciebie nie chcę, bo to kosztuje mnie znacznie,znacznie więcej. Nie stać mnie na ten luksus, operacje plastyczne sklejania serca kosztują mnie więcej niż spłata kredytu, gdyby każda wylana łza zamieniała się w złotówkę to dzisiaj byłabym bardzo bogata nie musiałabym prosić Mikołaja o iphone'a   :) To by było na tyle z mojej listy świątecznej. Całej reszcie z całego serca życzę wymarzonych prezentów , spokojnych świąt i przede wszystkim zdrowych ,bo mnie już coś bierze. 

niedziela, 23 grudnia 2012

Nie długo ten rok się skończy i zacznie się nowy , na tę okazję przygotuję post z podsumowaniem 2012r. Już od jakiegoś czasu robię mały zarys w głowie tego o czym chciałabym napisać, ten rok jest rokiem chyba najbardziej przełomowym w moim życiu. Wiele razy podkreślałam,że żałuję różnych rzeczy i chciałabym cofnąć czas by móc postąpić inaczej , jednak jako ,że jestem ,a raczej byłam nie poprawną marzycielką stałam się realistką. Jeśli marzyć to o czymś co jest do osiągnięcia ,a nie o tym żeby być jak Marty McFly , który za pomocą zajebistej fury przemieszczał się w czasie. Zaczęłam całkowicie akceptować swoją "ułomność" to,że popełniam błędy bo one są wpisane w to jaka jestem. Zrobiłam wiele rzeczy złych ,dobrych nie które mogłam naprawić ,nie których nie mogę naprawić do tej pory więc muszę się z nimi pogodzić i nie pozostaję mi nic innego niż zaakceptowanie tego kim jestem. Jestem tylko człowiekiem i to oczywiste,że jeszcze nie raz popełnię błąd ,który będzie mnie kształtował jako człowieka. W moich rękach jest wielki skarb w postaci cegieł , nimi buduję swoje życie. Jedna cegła to jedno doświadczenie, wspomnienie- element mojego życia . Nie wyobrażam sobie wyciągnąć jakąkolwiek cegłę, bo po pierwsze zostałaby luka , w najgorszym wypadku mogłaby się rozpaść moja cała dotychczasowa konstrukcja , którą zbudowałam. Cokolwiek by się nie działo trzeba gnać do przodu ;-)

sobota, 22 grudnia 2012

Nie powinnam płakać, łzy są dla słabych .Są dni, gdy jestem silna, właśnie wtedy czuje,że jestem jak bryła lodu.. tak twarda ,że nic nie jest w stanie mnie złamać,ani ruszyć lecz mimo wszystko czegoś brakuje.Cokolwiek to jest ,to co się dzieję i ten sposób w jaki topisz ten lód ,wypełniając tą pustkę.. nawet nie wiem jak to określić. Co ja mam teraz zrobić? może to przeczekam? , i tak nie jestem w stanie nic wymyślić. Moje życie to ciągłe wybieranie miedzy dobrem ,a złem ..a ponieważ nie umiem odróżnić czasem co będzie dobrym wyborem,a co złym zawsze wydaje mi się że idę w dobrą stronę ,która niestety mnie zawodzi. Nie mam do kogo zadzwonić, im więcej przysięgam, że jestem szczęśliwa, tym bardziej czuję się samotna, bo spędzam każdą godzinę robiąc wszystko mechnicznie. Nie mogę nawet uzewnętrznić emocji, „jestem sucha jak wiór”, chcę tylko krzyczeć, tego też nie mogę zrobić. Siedzę i próbuję rozkminić całą ta popieprzoną grę jaka się rozgrywa i chyba jestem na to za głupia, albo inaczej wiem co się dzieje ,ale wolę tego nie dopuszczać do siebie ,bo coś czuję ,że to najgorsze gówno w jakim kiedykolwiek miałam okazje się babrać. Nie wiem gdzie iść, nie wiem co czuć, nie wiem jak płakać, nie wiem dlaczego , nie wiem co będzie dalej ,ale czy to nie to jest właśnie piękne te dni ,których jeszcze nie znamy. Jeśli nie będą one wymagać ode mnie gry aktorskiej ,to na pewno będą zaliczone do najpiękniejszych dni mojego życia, bo tak naprawdę nie da się zaplanować wszystkiego,a szkoda że nie wszystko można przewidzieć ,by na wszelki wypadek uchronić się przed armagedonem. Na dzień dzisiejszy mam ochotę powiedzieć wszystkim bez wyjątku " go fuck urself! "

piątek, 14 grudnia 2012

Przeszłość



Nie boję się grzebać w tzw. śmieciach i cofać myślami do ciężkich chwil i moich własnych emocjonalnych zachwiań,które miały miejsce jeszcze nie tak dawno.. właśnie dzięki moim postom umieszczanym na tym blogu mogę zobaczyć jak wiele się zmieniło w moim życiu. Ostatnio chciałam zobaczyć co pisałam tu dokładnie rok temu, poniżej umieszczę wyrwane z kontekstu postów zdania ,a następnie napiszę własny komentarz odnośnie ich.

_________________________________________________________________________________
27 grudnia 2011r.

"Mam nadzieje,że kiedyś będę miała tyle odwagi i nie będę się bała zrezygnować z moich życiowych chwastów i wyrwać je bezpowrotnie."

16 grudnia 2011

"Muszę wziasc się za siebie i znów wyznaczyć sobie konkretne cele by powrócić na wcześniejsza droge która doprowadzi mnie do jakiegos konkretnego miejsca ,bo ta droga nie wiem gdzie prowadzi ,ale już mogę przewidzieć ,że idąc nią dalej wyprowadzi mnie na manowce.[...]Nie chcę tej Moniki ,która co weekend ,czasem nawet częściej bawi się w najlepsze..  a potem długo nie może dojść do siebie.. która nie potrafi wstać z łóżka by zacząć nowy dzień.Chcę Monike ,która otacza się takimi ludzmi którzy wnoszą coś pozytywnego w jej życie ,gdzie prosić ich o pomoc nie jest wstydem ,poczucia ,że zawsze mogę na nich liczyć , w codziennych sprawach.Chcę Monike z 2010 roku ! Szczęśliwą ,śmiejącą się ,mającą dystans do samej siebie, ustabilizowanej emocjnonalnie i to jest - Mój cel na 2012 rok   -być taką jaką byłam wcześniej."


- Chwastów miałam na myśli oczywiście ludzi ,którymi się otaczałam ,a którzy uniemożliwiali mi w tamtym czasie życie w zgodzie z własną sobą. Przyznam ,że postępowałam jak tchórz , nie miałam wtedy odwagi walczyć o siebie samą, to był świadomy wybór wolałam trwać przy nich uszczęśliwiając ich , być dla nich wsparciem rezygnując z siebie ,by tylko ich nie zranić. Dziś!, nie po roku .. już kilka miesięcy temu zrozumiałam ,że zraniłam siebie samą. To właśnie JA "kowal własnego losu" obrałam świadomy masochistyczny kierunek ,by jak to mówiłam wtedy " nie dać nikomu własną osobą powodu do cierpienia" . Na dłuższą metę człowiek nie jest w stanie tego wytrzymać ,bo któż chciałby żyć w ciele ,którego wnętrze nie potrafi prowadzić harmonijnej egzystencji. Jak mówi słynne powiedzenie "Nie od razu Rzym zbudowano" tak też odnalezienie mojej wewnętrznej równowagi wymagało czasu. Każdy następny zaczynający się dzień był dla mnie stoczeniem walki .. walki o siebie, o przeprowadzanie codziennie właściwego wyboru pomiędzy tym co słuszne,a błędne , pomiędzy istotnym,a nieistotnym ,a przede wszystkim o odzyskanie równowagi rozumu z sercem. Walczyłam cierpiąc,jednak rozumiałam ten ból przez jaki przechodzę. Chciałam cierpieć to była świadoma drogą jaką obrałam by pojąć jej cel . Wybrałam cierpienie ,choć było w nim tyle niewiadomych na ,które nikt nawet ja sama nie znałam odpowiedzi. Głównym pytaniem jakie sobie zadawałam było "Jak długo to jeszcze będzie trwało?" czułam jak niszczę samą siebie od środka . Bałam się, że postępując wciąż wbrew temu co czuje,a tego co jest dla mnie dobre.. zrezygnuję z tych katuszy, z celu jaki sobie postawiłam i wrócę do życia , które nazywa się "życiem w śmierci". Uważam ,że nie przesadziłam używając słowa ,które budzi dreszcze, ponieważ to umieranie jest procesem. W moim przypadku było to powolne umieranie.Stan poprzedzający śmierć ,czyli konanie ,choć ja nazwałabym to bardziej adekwatnie do swojego wewnętrznego stanu - "agonią duszy" . Wiele razy wątpiłam i upadałam, jednak gdzieś bardzo głęboko w sobie czułam ,że nie mogę się poddać! Nie teraz ,gdy już zrobiłam ważny krok ,którym było wyznaczenie celu, Zobligowałam siebie do tego ,by spostrzec co sprawia ,że jestem nieszczęśliwą, a kiedy znalazłam przyczynę , miałam ją wyeliminować takie było moje zamierzenie. Z każdymi kolejnymi łzami powtarzałam sobie " To tylko kwestia czasu " . Nie zależało mi na czasie, wiedziałam że pewnego dnia ta gehenna się skończy, jednak póki trwała podlegałam oczyszczającemu uskutecznianiu mojej walki życia. Z czasem moje obawy przed własną egzystencją poszły w nie pamięć , zaczęłam odzyskiwać energię,którą utraciłam tak dawno temu. Czułam to w każdym centymetrze swojego ciała jak wstępowało w nie życie ,przypominało to zjawisko budzenia się wiosną roślin z zimowego snu.  Podczas mojego rozkwitania ,koniecznie chciałam wykorzystać ten moment w sposób sprzyjający mojemu obecnemu stanu ,przecież im więcej dajemy z siebie tym więcej otrzymujemy w każdym kontekście tego zdania. To nie był jeszcze koniec mojej drogi ,ale wiedziałam już ,że jestem dalej niż byłam, więc postanowiłam zmienić to co robiłam dotychczas i uszczęśliwiać siebie samą w zamian nie oczekując nic .. wiedziałam,że jeśli zacznę to robić to będę rosnąć w siłę. Tak też się stało zdałam sobie sprawę z własnej wartości i tego co mogę wymagać, a co dostaję obecnie od życia. Sprawdziłam to najpierw wyznaczając sobie małe cele i z każdym razem co raz to większe ,aż zaczęłam wierzyć w to ,że nie ma rzeczy nie możliwych. Ta wiara sprawiała ,że czułam jak emanuje we mnie siła i wiedziałam ,że jestem gotowa do dalszej walki o cel ,który wyznaczyłam sobie na starcie. Na jakiś czas nastąpiło jednak zachwianie mojej równowagi ,objawiło się ono strachem przed tym co będzie ze mną dalej. Postanowiłam,że zrealizuję go wtedy gdy nadarzy się ku temu sytuacja taka ,bym i ja nie ucierpiała na swojej decyzji. Życie toczyło się dalej ,a ja żyłam teraźniejszością starając przygotować się na pielenie, które przyszło tak naglę ,że zostałam zmuszona wyrwać zielsko własnoręcznie. To był impuls ,który odebrałam jako jedyne wyjście i okazję ,by dać ujście wszystkiemu temu co się we mnie kumulowało od dłuższego czasu. Nie czułam się na tyle silna by zmierzyć się z tym wszystkim na raz , wolałam zregenerować swoje siły by były one na tyle nieprzeparte ,ażebym mogła żyć z dala od tego. Gromadząc całą swoją moc zaczęłam budować w okół siebie ochronna tarczę i to właśnie wtedy przygotowując się do swojej ostatniej rozprawy, szukając pomysłu na starcie się z tym co wywoływało we mnie tyle emocji dostałam olśnienia. Tak naprawdę to dopiero wtedy odzyskałam swoją równowagę.. dostrzegłam wszystko to co z jakiś przyczyn nie potrafiłam zaakceptować , wypierając to i umieszczając w mojej podświadomości. Nagle wyłoniło się wszystko to czego ja długo nie chciałam widzieć i do czego ja sama nie byłam w stanie przyznać się przed sobą. Uświadomiłam sobie ,że gdybym szybciej zainterweniowała na pewno nie zaszłabym do tego miejsca w którym jestem teraz,a z pewnością oszczędziłabym sobie wielu nie potrzebnych przykrości ,które zdarzyły się w przeszłości. Dlatego,że długo pracowałam nad tym ,gdzie się znalazłam i czułam rozczarowanie i żal wiedzą ,która cały czas była we mnie ,a którą ja starannie zagłuszałam stertą bzdur , które sama sobie podsuwałam.
Postanowiłam ,że skoro mam czas ,chce by życie rozwiązało ten problem za mnie. I po części tak też się stało, ono dało mi tylko powody, by skończyć to do czego zbierałam się jakiś czas. Tak naprawdę nie chciałam dostać tych powodów , chciałam dostać dowody ,że wszystko to co mnie uprzytomniło było nie prawdą. I tak dziś 15 grudnia z ręką na sercu mogę napisać ,że przed upływem końca roku mój cel z 1 cytatu został zrealizowany z powodzeniem,a ja? zapobiegam zachwianiu mojego życia harmonijnego ,które wciąż buduje  ,ale to dopiero od nowego roku zaczynam rok z nową czystą kartką jako new born ;)
Jeżeli chodzi o drugi cytat czytając go zrozumiałam ,że to co napisałam jest nieracjonalne , nigdy już nie będę tą samą dziewczyną jaką byłam w 2010r. uważam,że były ku temu inne powody ,że tak napisałam ,ale są już teraz nieaktualne. Nie cofniemy czasu, a już na pewno nie sprawimy ,że staniemy się takimi jakimi byliśmy znaczny czas temu. To zdarzenie nigdy nie będzie miało miejsca ,ponieważ przez ten czas jaki minął od 2010 roku do teraz jest znacznym czasem i zaszło tyle okoliczności ,które w sposób całkowicie nie zależny od nas  zmieniły i ukształtowały nasze postawy jako ludzi na zawsze. Nie wyobrażam sobie być taka jaką byłam 2 lata temu , może i nie spełniło się to czego chciałam tak bardzo rok temu, jakkolwiek by to nie brzmiało nie warto marnować życzeń na coś co rozsądnie analizując nie ma miejsca bytu. Niemniej jednak uważam ,że stałam się kimś w znacznym stopniu lepszym niż byłam i tak naprawdę o to mi chodziło,by czuć się dobrze w własnej skórze. W związku z powyższym cytatem otoczyłam się ludźmi ,których szukałam , tak naprawdę to przeznaczenie sprawiło ,że każda z tych osób wniosła cząstkę czegoś pożądanego przeze mnie , to oni ukształtowali mnie na nowo, dzięki nim w dniu dzisiejszym stałam się zdecydowanie lepszą ,niż byłam. Jestem im wdzięczna ,że pomagają mi w wyżej wspomnianych codziennych sprawach i dziękuję ,że mam poczucie tego że mogę na nich zawsze liczyć.  Kończę pisanie z uśmiechem na twarzy  ;-)


 

środa, 12 grudnia 2012



Przez cały czas to była gorączka ,przeziębienie z ciągle towarzyszącym bólem głowy. Podniosłam ręce do góry i powiedziałam "pokaż mi coś". Powiedział "jeśli ośmielisz się podejdź trochę bliżej"..kręcimy się w kółko powiedz mi to co teraz wiesz. Nie bardzo wiem co mam o tym sądzić ? coś jest w sposobie w jakim się poruszasz ..to sprawia, że czuję się jakbym nie mogła żyć bez Ciebie.To pochłania mnie kompletnie chcę, żebyś został. Nie ma za wiele życia w tym jak żyjesz ,życie nie jest tylko czymś co bierzesz,  to podarunek.  Powodem dla którego trwam jest to,że potrzebuję, aby ta pustka zniknęła. Rozbaw wszystkich tych, którzy są załamani, ale ja jestem tą jedyną która potrzebuję zbawienia, ponieważ kiedy nie widzisz światła ciężko jest poznać kto z nas jest wybrany.. wciąż nie jestem pewna co mam o tym myśleć ,ale wiem ,że chce byś został bo nie umiem żyć bez Ciebie.


niedziela, 2 grudnia 2012

Zapytałam się Ciebie ostatnio Czy się zmieniłam? odpowiedziałeś ,że tak ,że nie jestem już zaślepiona. Skoro nie jestem już zaślepiona i umiem odróżnić dobro od zła to dlaczego zamiast iść w tą dobrą stronę pcham się w tą złą? dlaczego z dobrej dziewczyny zrobiłam się złą? Dalej nie umiem podejmować decyzji, jedyne czego się nauczyłam to brać konsekwencje za swoje czyny tzn. tak mi się wydaję,a w głowie wciąż toczę walkę z samą sobą. Robię rzeczy których nie chce , by nauczyć się łamania własnych zasad ,które wpoiłam sobie lata temu.. i co czuję? teraz już nic. Chciałeś ,żebym się zmieniła .. mówiłeś ,że brakuję już takich dziewczyn jak ja które mają w sobie tyle miłości. Ja już jej nie mam ,a może ją mam ,a uśpiłam ją w sobie na jakiś czas.. by móc w końcu zakochać w kimś odpowiednim ,kimś kto doceni moją milość,że ktoś jeszcze zobaczy we mnie to co Ty wcześniej. Nie chciałam cierpieć i czuć bólu chociaż ten jeden raz .. myślałam ,że jak będę ranić innych tak jak inni ranili mnie to zrobię sobie dobrze tą satysfakcją, no cóż nie zrobiłam .. czuję się z tym żle,a może tylko to sobie wmawiam ,bo wiem,że powinnam czuć się źle ..mówię do siebie czuj się źle miej wyrzuty ,bo powinnaś ! czy mogę znów być tą Moniką? bo chyba wolę jednak płakać z powodu złamanego serca i z rozczarowania ludźmi niż płakać z tego powodu ,że robię się potworem i sprawia mi to przyjemność ,że zrobiłam się zimną suką.Pamiętam jak mówiłeś ,że nie chcesz bym stała się taka jak Ty , mam wrażenie ,że jestem gorsza! ,ale to nie Ty wpłynełeś na tą zmianę tylko ten przed którym mnie strzegłeś , to on to zaczął a ty to.. koniec! wiesz,ze jestem podatna na wszystko co do mnie mówisz, pokazałeś mi jak byłam manipulowana.Nie zmieniaj mnie już bardziej ,bo pewnego dnia zabije mnie moje własne czarne JA  ,a dobrze wiesz ,że mimo pozorów ja wciąż jestem słaba!

piątek, 30 listopada 2012

dylemat

Ten post będzie typowa kobiecą rozterką na pytanie "Ile w stanie jest wydać kobieta by zadowolić siebie samą?" Momentami czuję się jak główna bohaterka filmu (książki jeszcze nie czytałam) "Wyznania zakupoholiczki" ,czyli Rebecca Bloomwood . Dziękuję Bogu ,że nie mam karty kredytowej ,która by mnie zgubiła. Każdy swój smutek chcę zrekompensować kupnem sobie "czegoś fajnego" taa i cieszę się.. skaczę tak wysoko ,że sięgam chmur ,ale tylko przez 5 minut. Założę raz i nie chcę zakładać więcej i tak co jakiś czas wyrzucam wory ciuchów , no może nie wyrzucam ,a daję biednym .. chociaż ktoś się cieszy z mojej głupoty ,choć z drugiej strony nie uważam by była to głupota .. no może czasem ;) Ile ja jestem w stanie wydać? prawdę mówiąc wszystko co mam , po prostu do końca miesiąca będę jeść tynk ze ścian :P To mi się jeszcze nie zdarzyło aczkolwiek zawsze tak mówię , trzeba zaścisnąć ten tzw. pas ,a wtedy właśnie wtedy ,gdy brakuję funduszy jest najwięcej wydatków na rzeczy które się na prawdę potrzebuję. Czasem wydaję mi się ,że to wszystko specjalnie sie tak układa ,że np. wypatrzona 2-mce wcześniej bluzka właśnie jest przeceniona , śliczna torebka wisi na wystawie ,a przecież 2 tygodnie temu kupiłam sobie nową. I tak jak wcześniej wspomnianej Rebecce uruchamia się wewnętrzny głos , który mówi "Czy jest mi to potrzebne? " - "Nie!" to mi mówi rozsądek ,a tak naprawdę mamy się kierować sercem a serce mówi "AAA! zakochałam się w tej torebce i chce ją mieć do chu** ! i będę ją mieć choćbym miała stanąć na rzęsach!", a na drugi dzień zwałejszyn ni ma taszy już :P a tak też się zdarza .. wtedy jest SZAŁ CIAŁ wpadam w furie i obskakuję wszystkie pobliskie sieciówki ,a jak nie ma to całe szczęście żyjemy w 21w. i zawsze można zrobić zakup on-line :) ,a teraz kwestia urody? przed chwilą na jakimś blogu wyczytałam o bardzo dobrych odżywkach do włosów ,a ponieważ moim już mało co pomaga to myślę sobie ,że trzeba kupić coś co ktoś zachwala i gorąco poleca ,ale cena zwaliła mnie z nóg. 200zł za odżywkę ??? POJEBAŁO. Chyba faktycznie piękno nie zna ,ani bólu ,ani granicy wydawania. Odpuszczę sobie tą odżywkę .. eh chyba :) ,a jak ona naprawdę działa to może wartoo ,ale kurwa mać aż za tyle!! to ja mam nowe włosy- perukę ,albo doczepki. Tą kwestię muszę przemysleć ile jestem w stanie wydać na lumpy to wiem ,ale ile na włosy ?

sobota, 24 listopada 2012

Wszyscy myślą że mam to wszystko
lecz to jest puste życie za ścianami tego zamku
Jeśli mam spaść, jeśli mam upaść
Czy ktokolwiek mnie usłyszy krzyczącą za ścianami tego zamku
Tu nie ma nikogo, za ścianami tego zamku

poniedziałek, 19 listopada 2012

nie zawiedź mnie






Usiadłam specjalnie ,by napisać to o Tobie ,bo może kiedyś będziesz potrzebował by wrócić tu i przeczytać to co specjalnie dla Ciebie naskrobałam. Mój każdy smutny ,szary dzień zmienił się właśnie dzięki Tobie , nigdy tego nie zrozumiesz.. musiałbyś być mną ,czuć jak ja by to wszystko pojąć .. to dla mnie zawsze będzie ważne. Doceniam Ciebie ,teraz jeszcze zanim Ciebie utraciłam i boję się,że Cię kiedyś stracę.. wyciągnełeś mnie z mojego indywidualnego świata i wprowadziłeś w życie ,którego się bałam,od kiedy jesteś przy mnie zniknął cień z mojej drogi. Podałeś mi rękę , dałeś schronienie , nie spisałeś mnie na straty jak reszta .. codziennie uczysz mnie wytrwałości. Nadałeś sens, jak jesteś obok mam siłę by stawiać czoła wszystkim swoim lękom , każdy problem staję się błachy.. gdy Ciebie nie ma , mam obawy że popełnię błędy ,które znów pokierują mnie na tą drogę z której mnie wyprowadziłeś ,że zawiedziesz się, zawieść Cię to ostatnia rzecz jaka bym chciała.  Byłeś i jesteś przy mnie .. potrzebuję Cię .. chcę Cię prosić o dwie rzeczy, że gdy kiedyś zbłądzę dasz mi drugą szanse,że opatrzysz moje rany,a drugą prośbę napisałam w tytule tej notki. Pamiętaj ,że zawsze będzie mnie obchodziło  to co masz do powiedzenia ,zawsze będę się przejmować twoją osobą .Myślę że łączy nas specyficzna więź ,z mojej strony na pewno.. dużo Ci zawdzięczam i nie muszę o tym głośno mówić -wiesz o tym.  Oboje wiemy ,ze nie ukryję pewnych rzeczy czy zachowań przed Tobą ,zawsze chciałabym się z Tobą wszystkim dzielić i mówić o wszystkim ,jednak boję sie,że pewnego dnia moja naiwność obróci się przeciwko mnie.. Nigdy nie wiesz kiedy w złości możesz w kogoś wycelować , mam na myśli tutaj siebie jako cel ,nie Ciebie. Ja nigdy nie obrócę się przeciwko Tobie mimo ,iż czasem nie rozumiem dlaczego tak właśnie robisz? Nie rozumiem Twoich wyborów i jakie masz motywy, bądź jakie miałeś ,gdy je właśnie dokonywałeś, co Tobą kierowało. Czasem nie wiem ile w tym prawdy , w wiekszości widzę fałszywą grę.. wolę być z Tobą w tym w świecie w którym jestem tu i teraz niż brać udział w Twojej grze i być jednym z pionków, ja nie jestem od osądzania Ciebie i nie zamierzam tego robić.. Czasem ściągasz sam na siebie nie potrzebne problemy , i co masz z tego? nie wiem. Podziwiam Cię za cechy , których ja nie mam. To nas różni , momentami myślę ,że jesteśmy do siebie podobni ,ale potem stwierdzam że tylko umiem postawić się na Twoim miejscu ,jednak mimo wszystko nie rozumiem, jak z tym żyjesz. Nie rozmawiamy o tym ,bo to być może temat którego ja nigdy nie pojmę ,ale wiedz że możesz powiedzieć o swoim bólu, ja Ciebie nigdy nie spiszę na straty , znam po części Twoją historię , po twoich słowach widzę gdzie popełniłeś błąd ,którego już nie naprawisz .Żyjesz dalej ,a mimo wszystko nie patrzysz na zakręty , wypuszczasz z rąk szczęście .. jesteś ślepcem. Zastanawiam sie teraz jak zakończyc ten post miłym akcentem .. Spójrz na mnie! to co ty mi dałeś już nigdy nikt mi tego nie zabierze. Wiarę w siebie ,gdyby nie Ty nie miałabym nic, nie spełniłabym części swoich marzeń i wyznaczonych celów.. nikt nie jest idealny każdy popełnia błędy,ale ważne jest to jak będziesz wstawać ,a ja zawsze będę po twojej stronie , teraz to ja jestem dla ciebie ,gdybyś potrzebował wsparcia i mojej "ręki".. I tak o to stałeś się moją inspiracją.

piątek, 16 listopada 2012

Ostatnio nie czuję natchnienia ,by pisać o czymkolwiek ,gdybym miała wylać wszystko co siedzi w mojej głowie .. może lepiej nie, tyle nie potrzebnych myśli..Zmieniam się! widzę to po sobie ,widzę to nawet w moich oczach.. zbyt dużo przykrych doświadczeń zebranych przez ostatnie kilka lat .. budzą we mnie potwora. Zaczynam dochodzić do siebie, nie mam już dołów ,dawno nie płakałam z bólem ,który niszczył mnie od środka. Jestem teraz silniejsza.. dużo bardziej przez co mam nieodłączną chęć niszczenia ludzi.. Nie będę się mścić , nie chce mi się w to bawić ..

wtorek, 30 października 2012

stronger

Chyba pierwszy raz w życiu nie liczy się nic poza mną i chyba po raz pierwszy jestem 100% konsekwentna w swoich działaniach , nie umiem odpowiedzieć na pytanie dlaczego dopiero teraz? Jedyna odpowiedz jaka mi się nasuwa to ta ,którą usłyszałam kiedyś "Pewnego dnia się obudzisz i wszystko się zmieni, przestaniesz czuć to co czujesz i nie będziesz się już męczyć" mogę powiedzieć ,iz mam wrażenie ,że uratowałam siebie przed samą sobą. Nie do końca sama ,ale jednak któż jak nie ja, może mieć lepszy wpływ na mnie samą. Zaczynam żyć ! a bardzo się tego bałam ,ale przecież co nas nie zabije to nas wzmocni, nie boję się już niczego czego bałam się wcześniej. Jestem szczęśliwa "cause now i'm stronger than yesterday now it's nothing but my way my loneliness ain´t killing me no more.. I don´t need nobody, better off alone here I go, on my own now i don´t need nobody, not anybody! " . Śmiało mogę powiedzieć ,że po ponad dwóch latach w końcu czuję ulgę , złapałam oddech , chyba przeżyłam jakąś śmierć kliniczną, nic nie jest takie jak wcześniej ,nawet moje oczy widzą inaczej ..cieszą się każdym widokiem , krajobraz za szybą wydaje się być bardziej ostrzejszy, życie nabrało kolorów , nagle wszystko zaczyna mieć sens.. JAAAA! co za piękne uczucie. Siedzę, piszę tego posta przepełniona niesamowicie pozytywną energią i mam ochotę do każdego się uśmiechnąć ,jednak ponieważ nikogo nie ma obok .. uśmiecham się do samej siebie. Zwariowałam? CHYBA TAK! :D


Zakończę ten wpis pozytywnym cytatem :

"Zawsze celuj w księżyc, bo nawet, jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami"


środa, 24 października 2012

Docenienie


Cieszę się ,że są osoby ,które czytają to co piszę i rozumieją wszystko, mimo iż nie piszę bezpośrednio. W moich wpisach sens jest ukryty między wierszami, nie pisze tu po to ,by ktokolwiek myślał ,że jest tu zawarty przekaz do niego. Piszę to co czuję , jest to moja forma wylania tego co siedzi w mojej głowie. Nie każdy chce mnie słuchać , nie wszyscy pojmują moje myśli, a ja po prostu chcę pozbyć się choć części natłoku myśli przelewając je w poszczególnych postach. W dalszym ciągu prowadzę życia obserwatora , dziwne rzeczy dzieją się dokoła mnie.. jedyne słowa , które na chwile obecną mi się nasuwają nie będą należeć do mnie ,ale do cholery "dziwny jest ten świat, gdzie jeszcze wciąż mieści się wiele zła. I dziwne jest to, ze od tylu lat człowiekiem gardzi człowiek." Ten post zatytułowałam docenienie , kieruję go głownie do moich dwóch czytelniczek nie będę wymieniać z imienia ,jednak mam nadzieję ,że w trakcie czytania domyślą się,że to włąsnie o nich mowa. Jedna ostatnio dała mi ogromniastego kopa i otworzyła oczy ,a druga hm.. dla drugiej to ja chciałabym być właśnie takim pusherem. Znamy się już tyle lat ,ale to właśnie one w obecnej chwili idealnie uzupełniają się w moim "byciu konsekwentną" . Pierwsza pokazuję mi jak może wyglądać moje życie , po przejściu przez cierpienie ,zaś druga podtrzymuję bym czasem nie zawracała z prostej drogi na której jestem uświadamiając mi na bieżąco piekło w jakim byłam. Pamiętajmy ,że osoby stojące z boku widzą więcej niż my sami , z różnych powodów możemy nie dostrzegać tego co się dzieje , może po prostu jest nam tak łatwiej . Nie ukrywam ,że długo żyłam w strachu bojąc się podjąć odpowiednie kroki , zmotywowały mnie słowa " Czy będzie czego żałować?" trochę to trwało ,z każdej strony miał miejsce jakiś punkt  , coś pękło .. nić się urwała. I strach zaczął się zmniejszać.. przestałam się bać ,że jak zostawię to co jest mi znane i pójdę w obce to koniecznie będę chciała zawrócić. Na chwilę obecną zostałam sama , z bagażem przykrych doświadczeń , nie zamierzam zmniejszać jego ciężaru , chcę z nim dojść do swojego docelowego miejsca , którym nie wiem jeszcze dokładnie co jest ,ale już na pewno nie będę zawracać tam gdzie nic się nie zmienia i wciąż jest to samo. W ten sposób z jednego bagażu zrobiły by się dwa ,albo i więcej a wtedy ,gdy miałabym wreszcie chęć odejścia , nie miałam bym siły udźwignąć tych ciężkich waliz. Zrobiłam coś ważnego dla siebie .. wziełam ten bagaż , nie przygotowałam się na tą drogę , jednak nie boję się napotkanych przeszkód. Wracając do tytułu , człowiek powinien doceniać wszystko przed stratą ,a nie dopiero po ,ale cóż ja sama wiem,że dużo rzeczy nie doceniałam i teraz staram się to robić.
Jest to bardzo ważne , naszą wdzięczność pokazujemy przez czyny ,nie przez słowa. Powiedzieć "coś" to żadna sztuka to są tylko słowa, każdy podchodzi do nich indywidualnie. Uważam ,że słowo "kocham" powinno jednoznacznie świadczyć również o docenieniu ,ale to nie słowo ma nas w tym przekonywać tylko czyny , które będą towarzyszyć temu słowu. Jeśli dziewczyna się zastanawia ,czy facet ją kocha? zaraz ,stop jak ona w ogóle może się nad tym zastanawiać. A jeśli ona się zastanawia czy go kocha? nie ma czegoś takiego? nad takimi rzeczami się nie zastanawia to się czuję. "Miłość jest jak wiatr nie widzę jej ,ale ją czuje". Powinniśmy cenić wszystko co jest nam dane , powinniśmy żyć tak jak chcemy , nie pozwalać zniszczyć komuś naszego szczęścia. Jeżeli chodzi o ludzi to otaczać się takimi którzy będą nas wspierać ,motywować dając im to samo. Niczego w życiu nie da się zaplanować , wszystko ma jakąś ukrytą przyczynę ,bo nic nie dzieję się bez powodu.

piątek, 19 października 2012

Teraz wiem



"Teraz to wiem komu ufać a komu już nie gdy chodzi o śmiech i fałsz
Jedną z tych dróg kiedyś nawet przechadzał się Bóg - wierzyłem że jest to znak
Nie pierwszy raz życie piachem sypnęło mi w twarz, by zabrać mi broń, by zabrac mi cel.
Nie poddam się dopóki wiara napędza mi krew, bo ufam że jest w tym sens"

poniedziałek, 15 października 2012

sexting

Mam dzisiaj wenę na napisanie notki. W dzisiejszych czasach internet to zgromadzenie wszystkich informacji na temat danej osoby. Cieszę się bardzo ,że wpisując moje imię  nazwisko w google nie wyskakują moje zdjęcia w bikini lub nago. Wiem,że sama kiedyś bezmyślnie umieszczałam zdjęcia odkrywające pewne części ciała nigdy nie pokazywałam swojego ciała w wulgarny sposób no ,bo i po co? Fakt ,że umieszczałam zdjęcia, nie które pokazywały trochę za dużo ,ale zaliczały się one do delikatnych aktów co w sumie niczego tez nie tłumaczy. Po prostu uwielbiałam swoje ciało z wystającymi kościami.. może i jest to chore co piszę ,ale jak dla osoby ,która nigdy siebie nie akceptowała i w końcu dzięki znalezionej w sobie sile i dążeniu do wymarzonego wyglądu udało się dojść do wyznaczonego celu chciała się tym po prostu pochwalić. Na tą chwilę mogę tylko powiedzieć ,że to było bardzo głupie! Nie zdawałam sobie sprawy , jak niebezpieczny może być internet. Prawda jest taka ,że im mniej informacji zamieszczasz w nim o sobie tym lepiej dla Ciebie. Facebook portal ,na którym konto ma chyba każdy. Zamieść na tablicy wpis ,że nie będzie Cię 2 tygodnie w domu ,bo wyjeżdżasz z rodziną na upragnione wakacje do Egiptu. Wracasz ,a w domu nie ma nic poza pustymi ścianami, a przecież w znajomych masz "samych znajomych". Znajomi , znajomymi tak naprawdę nigdy nie wiesz co komu siedzi w głowie , niby masz zdjęcia takie którzy ogladają tylko Twoi znajomi ,a  nie zdajesz sobie sprawy ,że może się zebrać z 10 chłopaków na tzw. "męskim wieczorku"  "a chodź Zenek pokaż jakie masz dupeczki na fejsie" , i tak sobie ogladają aż trafiają na Ciebie. "Ej ,ale ta jest fajna! jak ma na imię? - Zosia" nie wiesz ,czy ten ,który własnie siedział cicho ,bacznie przyglądając się Twoim zdjęciom niby nic nie pokazywującym takim zwykłym z imprezy ,gdzie szpilki masz wysokości 15cm ,a kiece taką co dupę ledwo zasłania , biust też tylko lekko odsłoniety ,żeby było widać zarys nie stworzy sobie w głowie chorego filmu.



 Wróci do domu wpisze w google Zosia Samosia i wyskoczą mu Twoje zdjęcia poszpera, poszpera ,bo teraz bardzo łatwo kogoś znaleźć , wiem jak ja to robie wpisuję na wszystkie możliwe sposoby ,ksywki ,nicki i voila mała niespodzianka dla kolegi Twoje zdjęcia , na których nic tylko marszczyć freda. Później ,gdy ten mały zboczek Cię nachodzi , szantażuje ,albo co gorsza zgwałci nie miej pretensji do całego świata , i gdzie wtedy byli inni. To ty na własne życzenie okazałaś brak szacunku dla samej siebie, obnażając się publicznie. Jest masa przykładów ludzi ,którym internet zniszczył życie , nie którzy byli na tyle silni ,że sobie poradzili , tych słabszych zabił. Najlepszym tego przykładem jest film " Sala samobójców" , który idealnie pokazuje dzisiejsze realia. Jakieś 2 lata temu usłyszałam,że po obejrzeniu filmu " Galerianki" dziewczyna zdobyła inspirację do szybkiego zarobku , przecież żadnej 13 latki nie zatrudnią nigdzie więc jak zarabiać ,żeby się nie namęczyć? własnym ciałem ,jakby to nazwać przyjemne z pożytecznym.  Do napisania tego posta zainspirowała mnie historia pewnej dziewczyny ,dała mi do myślenia i wiem,że nie których zjebów nie da sie pozbyc od tak i nie musisz miec nagich zdjęć by widzieli w tobie tylko i wyłącznie sex zabawkę.. wiekszość facetów w dziejszych czasach chce tylko jednego od dziewczyny użyczenia jemu jej pusi bara bara  i sajonara. Taka jest prawda , nie pisze tego złośliwie ,czy może dlatego ,że jestem zrażona. Jestem bardzo otwarta na nowe znajomości ,ale faceci są tak prości jak budowa cepa.



czwartek, 4 października 2012



Zobacz, patrz otwartymi oczami
Pamiętaj granic nie ma,
My je wyznaczamy sami
Wybór jest jeden – do ciebie należy
Zwycięża ten, kto daleko mierzy
Słuchaj swego serca
Kieruj się rozumem
Przekaz da ci wiarę
Nie ślepą zadumę
Pamiętaj twoje życie
Twój świadomy wybór
Przed tobą jeszcze droga pełna przygód

Twoje życie w twoich rękach jest
Wiec nie bój się
Bo możesz mieć
Co tylko, tylko chcesz
Wystarczy w to uwierzyć
By dostać coś więcej
Wysoko trzeba mierzyć
I nie bać się klęski

środa, 26 września 2012

 "Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie.
Bo dobrze wie, że porwę ją i w sercu schowam na dnie"

Ta piosenka.nie ma zamiaru opuścić mnie w najbliższym czasie ;-) może i dobrze ,bo słuchając jej mam dużo pozytywnych emocji. Nogi same tupają i rwą się do tańca, ale najgorsze uczucie jakie towarzyszy mi słuchając jej to poczucie tego jak młodość szybko przemija ;-) Co by nie mówić z roku na rok staje się coraz starsza .. tyle rzeczy chciałabym zrobić ,a mimo wszystko czuję jakąś blokadę , jeszcze nie wiem co mnie tak blokuję ,być może to jakaś osoba. Przeczytałam nie dawno w jakieś "mądrej" książce ,że mam być obserwatorem swojego życia i tak ot co zrobiłam. Wnioski nie są zbyt zadowalające wychodzi na to,że tak naprawdę zakochałam się tylko raz. Wszystko inne było po prostu szukaniem deski ratunku przed cierpieniem. Moja mama zawsze powtarzała ,że " Najlepsza na miłość jest druga miłość" tzw. "klin klinem"  Niestety droga mamo byłabym Ci dzisiaj bardzo wdzięczna ,gdybyś do tego dodała ,że ta miłość ma być odwzajemniona ,a nie taka co jak w moim przypadku była na siłę wmówiona. Z tej urojonej jest ciężej wyjść niż z tej prawdziwej.. chyba,że ktoś Ci to uświadomi. Wiadomo,że nikt nie chcę cierpieć ,ale czasem taki ból jest w pewnym sensie nauką dla nas samych. Trochę się rozczarowałam ,że moja "pierwsza miłość" była wkręcona do tego stopnia ,że miałam lekką obsesje. Zdaje się to być dość komiczne ,ale uważam,że jestem mistrzem w wmawianiu sobie różnych rzeczy. Cały ten proces wygląda jak modlitwa ,błaganie o pomoc ,szukanie schronu przed cierpieniem, ponieważ zrobiłam to dwa razy jest mi bardzo łatwo przedstawić jak to wygląda ,za pierwszym razem ponieważ byłam w połowie dzieckiem i przeżywałam swój pierwszy zawód miłosny dołując się przy piosence "My immortal" ruszyłam na tzw. wreje , palcem wskazałam chłopaka który będzie moją osłoną co z tego wyszło? nic dobrego :P , za drugim razem było dość podobnie tylko tym razem posłużyłam się osobą ,która była najbliżej.. nie chciałam cierpieć więc w głowie stworzyłam sobie piękny świat, wmówiłam sobie masę uczuć. Teraz się obudziłam i nie wiem jak mam wyjść z tego, w drugą stronę to tak nie działa. Tak jak bardzo chciałam być dorosła tak teraz chce się bawić w piaskownicy i skakać po drzewach!

poniedziałek, 17 września 2012

Prawdziwych przyjaciół poznaję się w biedzie


Chyba każdy zna powiedzenie ,że "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie".. kiedy przychodzi tzw. bieda widać kto jest nim naprawdę a kto nie.Przyjaźń to nie jest coś dla czego żyjemy to coś co pomaga nam w tym życiu.. pomaga nam w upiększeniu i urozmaiceniu naszego istnienia. Miłości i przyjaźni nie dzielą żadne kilometry, nie można ich też kupić za żadne skarby tego świata.. to te osoby których nazywasz przyjaciółmi, chłopakiem, dziewczyną są Twoim największym skarbem. Moje dwie najwspanialsze przyjaciółki poznałam w dwóch różnych momentach mojego życia.


AGNIESZKA


Agnieszkę poznałam ,w 1 klasie liceum w 2006r. przeprowadziła się akurat wtedy do mojego miasta i opiekowała się moją siostrą. Z początku była to dla mnie Pani Agnieszka hehe :D " Dzień dobry Pani Agnieszko przyprowadziłam Amelkę dzisiaj będę o 15 po nią " trwało to jakiś miesiąc w końcu zostawałam na herbacie , pewnego razu czekając na Amelkę która spała , sama zasnełam na Agniesim fotelu. Nie umiałam ogarnąć kilkunastu rzeczy na raz do szkoły przez co zarywałam noce , chodziłam nieprzytomna , z lekcji nic nie wynosiłam ,a w domu marzyłam by w końcu zasnąć ,jednak na własną rękę musiałam tłumaczyć sobie to czego nie zapamiętałam z lekcji. Agnieszka zaoferowała mi pomóc , ten geniusz wie po prostu wszystko to najinteligentniejsza dziewczyna jaką znam ;o jak można wiedzieć wszystko o wszystkim, jak można to pamiętać ? wzory matematyczne itd. ja na chwile obecna nie pamiętam nawet wzorów skróconego mnożenia :P nawet nie wiem dokładnie kiedy narodziła się ta więź między nami, codzienne spędzanie z sobą kilku godzin , uczenie się ,pogaduchy. To właśnie ona odpowiednio mną nakierowała i jak to ostatnio mi powiedziała cyt. " JESTEM DUMNA Z CIEBIE ZE DĄŻYSZ TA DROGA KTÓRA JA ZBLADZILAM I TY REALIZUJESZ MOJE MARZENIA" , ja jestem dumna ,że mam taką przyjaciółkę a będę jeszcze bardziej ,gdy to nie ja będę realizować jej marzenia ,a będzie to robić ONA SAMA!:*


JUSTYNA


Czasem kobieca intuicja nas nie zawodzi :) Justynę poznałam na 1 roku studiów w 2009r. nasza przyjaźń zaczęła się w bardzo dziwny sposób :D Pamiętam ten dzień jak dziś..29 sierpnia 2010r. siedziałam w salonie zalana łzami z odpalonym facebook'iem słuchając piosenki Amy Lee - Broken, była to popołudniowa godzina ,a dostępnych była garstka ludzi,a ja czułam straszną potrzebę wygadania i doradzenia się kogoś i tak właśnie moja intuicja pokierowała mnie bym napisała do Justyny. To ona widziała moje oczy wypełnione szczęściem i widziała te oczy wołające o pomoc, choć nie zawsze mogła mi pomóc ,bo przecież jajko jest mądrzejsze od kury .. ZAWSZE BYŁA I JEST! To właśnie dzięki Tobie nauczyłam się,że za przyjaciólmi trzeba stać murem nawet jeśli wiemy ,że postąpili źle.  Dziękuję Ci za Twoją wyrozumiałość i za anielską cierpliwość jaką masz do mnie. To właśnie Ty wciąż mi przypominasz i podkreślasz jaka jest moja wartość i to,że choćbym nie wiem ile złego wyrządziła nie mam mieć za to wyrzutów sumienia i wiecznie chcieć odkupić winę i ,że nikt nie może traktować mnie jak swoją własność. Oświetlasz mi tą ciemną życia drogę!





poniedziałek, 10 września 2012



Zawsze znajdą się ludzie którzy będą mówili, że ci się nie uda. Wtedy wstań odwróć się i powiedz:
-No to kurwa patrz!

piątek, 7 września 2012

włosy



Nie cierpię swojej długości włosów, chciałabym by były już długie. Wbrew pozorom przedłużanie ich jest strasznie uciążliwe ,a poza tym nie czuję się komfortowo mając na głowie nie swoje włosy..są teraz takiej długości ,że wywijają się co mnie denerwuje ,bo ilekroć je wyprostuje to i tak każdy podwinie się w swoją stronę ,dlatego wiążę je w koka ..tak jednak czuję się najwygodniej :)


Rzadko rozpuszczam włosy, jednak chyba zaczynam się przekonywać do krótkich włosów. Dzisiaj zobaczyłam zdjęcia Edyty Herbuś i stwierdziłam ,że po 1 bardzo ładna z niej kobieta ,a po 2 pasują jej krótkie włosy. Tak o to chyba jednak będę częściej rozpuszczać włosy ,pod tym kokiem nie widzę nawet różnicy ,nie wiem czy mi rosną ,czy nie . Mam wrażenie ,że stoją w miejscu a to strasznie mnie denerwuje. Niestety pomimo ścięcia wciąż są zniszczone, ręce zaczynają mi opadać żadne specyfiki mi nie pomagają .. Wczoraj kupiłam sobie w aptece zestaw odbudowujący strukturę włosa ,wątpię że wciąż odchorowuję farbowanie na blond tym bardziej,że fryzjerka również jest przerażona moimi włosami. Chyba zainwestuję w perukę zamiast w te wszystkie szampony ,odżywki,maski,jedwabie,olejki itd. :P wypróbuję tylko jeszcze to co kupiłam ,a potem się zastanowię może znów zetnę je ,tym razem chyba na bardzooooo krótko. Poniżej zdjęcie mojej motywacji by jednak rozpuszczać je.


środa, 5 września 2012



Chyba są czasami takie pytania na które nigdy nie znajdziemy odpowiedzi,a w mojej głowie rodzi się ich coraz więcej.. i szukam jakichkolwiek wskazówek w książkach ,filmach, historiach opowiadanych przez innych i w dalszym ciągu nie znalazłam odpowiedzi na żadne ze swoich pytań i nie wiem czy kiedykolwiek znajdę, jednak nie zamierzam się poddać. Obejrzałam przed chwilą film "Kocha,lubi,szanuje" i bardzo spodobała mi się wypowiedź jednego z aktorów cyt: "kiedy człowiek znajduję tę jedyną nigdy się nie poddaje". W ten sposób narodziło się kolejne pytanie skąd wiemy ,która miłość jest tą jedyną? , skąd wiadomo,że ta osoba jest naszą drugą połówką?. Zawsze jest tak, a już na pewno w przypadku pierwszej miłości ,że wydaję nam się,że jest to właśnie ona "ta jedna ,jedyna,pierwsza a zarazem ostatnia" a potem się rozpada ,ale jak to? przecież miała być ostatnią. Pojawiają się inne ,a my znów żyjemy z nadzieją ,że to właśnie ta będzie w końcu tą ostatnią. Nie wiem czy istnieją tacy co wchodzą w nowe związki z myślą przewodnią "będzie co ma być", " jak nie ten/ta to inny/inna". Wszyscy dokładnie znamy ból tzw "złamanego serca" na który nie umiemy się uodpornić. Zastanawiam się dlaczego jeśli np. poparzymy się chwytając garnek z wrzącą wodą ,następnym razem ubierzemy kuchenną rękawice by się to nie powtórzyło. Czy serce nie wyciąga wniosków?.. dlaczego lgniemy do osób które wcześniej nas zraniły i wiemy ,że będą robić to za każdym razem ,gdy zbliżymy się do nich? może dlatego ,że na serce nie ma żadnej ochronnej rękawicy, choć w sumie jest, ja nazywam ją "niewidzialną osłoną obronną" ,ale z nią w parze idzie dużo wad.. moja osłona to bycie zimną ,zatracam się w tym czasem tak bardzo,że mam wrażenie ,iż sama siebie wyprałam z wszystkich uczuć dla mnie są to tak zwane "brudy".  Dlatego od czasu do czasu nastawiam w sobie program z płukaniem i wirowaniem. . i czuję się lepiej, jednak trzeba go co jakiś czas powtarzać w końcu kto lubi chodzić brudnym :P

poniedziałek, 3 września 2012

baby i'm not like the rest..



Po tytule mojego posta można powiedzieć,że każda dziewczyna tak mówi "Nie jestem jak każda dziewczyna, jestem inna!" ,ale ja naprawdę jestem INNA. Jako płeć żeńska powinnam chociaż być zorientowana w kobiecych sprawach hm cóż nie jestem, dosłownie godzinę temu oglądałam filmik na ut jaj wykonać makijaż i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam coś o czym nie miałam pojęcia -pędzel do nakładania podkładu ;o ooo boże jak ja -osoba ,która uwielbia malować siebie i innych może nie wiedzieć ,że coś takiego istnieje WSTYD! Podobnież uczymy się całe życie więc tak będę siebie tłumaczyć ;) większym wstyd jest to ,że nie dawno również dokonałam odkrycia, otóż mężczyzna uświadomił mnie ,że zwane przeze mnie i nie tylko zresztą "druty" mają swoją nazwę -fiszbina. Tydzień temu nauczyłam się malować paznokcie :P zawsze schły mi tyle czasu i nie wiedziałam dlaczego? hm Moniko! może dlatego ,że nie dałaś porządnie wyschnąć żadnej z warstw więc cóż się dziwić.Chyba cierpię na małe opóźnienie rozwojowe :| jestem niczym dziecko we mgle ,ale uwaga chcę być traktowana jak dorosła w końcu mam dowód :P Przyznam szczerze ,że dopiero od nie dawna zaczęłam przywiązywać większą wagę do tych wszystkich kobiecych pierdołów dziękuje google bo bez tej wyszukiwarki chyba bym zginęła, chociaż fakt ,że faceci więdza lepiej ode mnie jaki proszek jest lepszy czy płyn do płukania tkanin burzy we mnie nadzieję ,że kiedyś będę dobrą Panią domu. Jak mówią na wszystko przyjdzie czas i wiele żab trzeba pocałować by trafić na księcia ja akurat tłumaczę to sobie tak .. jeszcze wiele kupisz produktów i ich wypróbujesz aż trafisz na te właściwe , tym bardziej ,że uczymy się na błędach ,a no i "pierwsze śliwki robaczywki" grunt to take it easy. Wiem,że nie powinnam używać podkładu wypełniającego zmarszczki ,których nie mam ,ale używam go tak na zaś jak będę miała :D haha .. to akurat było pół żartem pół serio napisane :P

środa, 22 sierpnia 2012

Inspired

To,że uwielbiam Dodę dla nikogo nie jest zaskoczeniem ;-)  rzadko kiedy inspiruję mnie ona, w swoich stylizacjach ,ale ostatnio jej outfit zrobił na mnie ogromne wrażenie. Tak wielkie ,że jadąc po sukienkę byłam strasznie podekscytowana, jednak bałam się,że mogę jej nie kupić ,ponieważ może jej już nie być na stanie.. ale mam ją ! :D oo tak piękną koralową sukienkę z baskiną której szukałam od jakiegoś czasu by odpowiadała mi kolorem i fasonem. Wcześniej byłam przeciwna kupowaniu ciuchów w Zarze - jak na kobietę przystało zmieniłam zdanie jest to moja 2 sukienka z tej sieciówki, pierwszą kupiłam na swój egzamin licencjacki.. Czułam się w niej komfortowo i dodatkowo dodawała mi pewności siebie. Nie zawsze miałam manie kupowania teraz mogę śmiało powiedzieć jestem uzależniona od kupowania sobie nowych ciuchów.. nie przeraża mnie nawet fakt ,że tak naprawdę nie mam gdzie już ich trzymać. Wszystko zaczęło się w 2010r. , gdy robiłam zdjęcia mojej najpiękniejszej K. miała ze sobą kilka sukienek jednak tylko jedna spodobała mi się do tego stopnia ,że koniecznie musiałam ją od niej pożyczyć i wierzcie mi.. to co ta sukienka  wywołała w oczach innych do dziś sprawia ,że chce mi się śmiać. Nic nie podbudowuje tak jak dobry look :) i tak to się właśnie zaczęło .. kupiłam sobie później taka samą sukienkę tylko nie było czarnego koloru więc wzięłam taki jaki był,ale już nie robiła takiego szału ,także nie tylko fason się liczy -kolor również.


Proszę mnie nie porównywać ,bo nie o to chodziło z taką gwiazdą nie zamierzam konkurować.. daleko mi do niej musiałabym przejść kilkadziesiąt operacji plastycznych to może i nawet wyglądałabym lepiej od niej ,gdyby było mnie na to stać :P




Tak jak Doda również wybrałam naszyjnik z H&M tylko w tańszej wersji. Szczerze powiedziawszy za szkoda mi było wydać za niego tyle ile dałam za sukienkę :P

wtorek, 21 sierpnia 2012



A teraz śpij teraz śpij i zapomnij o tym
Co widziałeś, co słyszałeś, co przeżyłeś i
Pomyśl, że to sen, że to wcale nie działo się
Tak będzie lepiej -śpij. 

Nie mogę się już doczekać na spotkanie po roku czasu z moją kochaną Agnieszką :) Są takie przyjaźnie które pomimo upływu czasu nie odczuwają rozłąki i to jest w tym najlepsze ,że spotkamy się po takim czasie i wciąż będzie tak jak kiedyś. Ostatnio zanim zasnęłam przypomniałam sobie o kopercie zdjęć ,którą miałam schowaną u mojego brata w pokoju w małej szafce.. myśląc o niej uświadomiłam sobie,że przecież mój brat już od jakiś kilku miesięcy nie ma tej szafki. Zerwałam się z łóżka ,a moje myśli nakierowały mnie na wprost do półki gdzie trzymam praktycznie wszystko od płyt DVD z aerobikiem po stare wypracowania z liceum do umów wszelkiego rodzaju z moim podpisem.. Szperałam ,szperałam i znalazłam błękitną kopertę z starej papeterii kupionej w mojej redzkiej księgarni z kwiatkiem w lewym rogu. W tej kopercie umieściłam wszystkie swoje wspomnienia ,które sprawiały mi ogromny ból. . wolałam je tam umieścić i pewnego dnia ,gdy będę gotowa otworzyć i przypomnieć sobie jak to wtedy było. Nie będę już tajemnicza .. nic tak nie pomaga odświeżyć naszych wspomnień jak fotografie, oczywiście poza filmami. Jednak do zdjęć można uruchomić wyobraźnie i w naszych myślach pozmieniać to co w rzeczywistości się działo. Były to stare zdjęcia z moją pierwszą miłością.. przejrzałam każde zdjęcie , nie wywołało to we mnie żadnych uczuć i ku mojemu zdziwieniu jedyne komentarze jakie mówiłam sama do siebie były " o boże jak ja tu wyglądałam!" kompletnie zero odtwarzanych filmów w mojej głowie. Tak jakbym nie była nawet pewna czy to oby na pewno się działo ,bo zapomniałam o tym, zapomniałam o nim , o uczuciu jakie miałam do niego. O wszystkim! wiem tylko ,że nie które rzeczy miały miejsca, jednak nic poza tym ,że był .. byłam ja , my i to tyle. Zdałam sobie sprawę ,że tak naprawdę bardzo szybko zapominamy o ludziach którzy znaczyli dla nas dużo, może źle to ujęłam ,nie zapominamy o nich jako o osobach ,ale o naszych uczuciach względem nich. Każdy może mieć różne zdanie ,ale nikt mi nie powie,że kocha taką samą miłością kogoś kto dawno odszedł niż wtedy ,gdy brał czynny udział w naszym życiu. 

piątek, 17 sierpnia 2012


W zasadzie już mogę odliczać dni do długo oczekiwanego odpoczynku ,który już nie bawem :) Za tym idzie spanie do godziny x , nie będę musiała nastawiać budzika by rano się z nim kłocić .. mam zamiar leżeć do góry brzuchem i chociaż jeden dzień nic nie robić. Lato powoli dobiega końca więc mam nadzieje ,że chociaż trochę jeszcze z niego skorzystam :D dlatego,że uwaga w końcu spełniam jedno ze swoich marzeń ..

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

once upon a time



Serial przedstawia historię Emmy Swan, u której drzwi pojawia się pewnego dnia tajemniczy chłopiec. Malec, który utrzymuje, że jest jej synem, prowadzi ją do magicznego świata, gdzie bajkowe opowieści stają się rzeczywistością. Wiem jak to brzmi ,ale ten serial tak wciąga ,że z czasem przynajmniej w moim wypadku nie mogłam się ocknąć :D jestem zauroczona tym serialem , poza "Pamiętnikami Wampirów" dawno żaden tak mnie nie wciągnął .. kto nie widział polecam :)













poniedziałek, 6 sierpnia 2012

as long as you love me


Całkowicie nie miałam pojęcia o czym tu pisać, nie jestem z tych co opisują każdy swój dzień. Powiedzmy ,że stoję sobie z boku i obserwuje to co się w okół mnie dzieje . Nie jestem zadowolona, nie podoba mi się ale to tylko kwestia czasu. A teraz coś z zupełnie innej beczki .. dawno nie było takiej piosenki którą słuchałam bez przerwy,a jednak.. Justin Bieber " As long as you love me" nie wiem czemu , nie wiem za co ,ale całkowicie zawładneła moim sercem, będę jej słuchać tak długo aż mi się znudzi :P .. może podoba mi się pod względem tekstu. Jest to mój hit lata bez dwóch zdań .. tańczę, śpiewam aż chce się żyć :)


We're under pressure,
Seven billion people in the world trying to fit in
Keep it together,
Smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know, girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances

As long as you love me

We could be starving, we could be homeless, we could be broke
As long as you love me
I'll be your platinum, I'll be your silver, I'll be your gold
As long as you love, love, love, love me

I'll be your soldier,

Fighting every second of the day for your dreams, girl
I'll be your whole world
You can be my Destiny's Child on the scene girl
So don't stress, don't cry, we don't need no wings to fly
Just take my hand

As long as you love me

We could be starving, we could be homeless, we could be broke
As long as you love me
I'll be your platinum, I'll be your silver, I'll be your gold
As long as you love, love, love, love me

poniedziałek, 2 lipca 2012

Who do you love me or the thought of me? me or the thought of me?



No i'm not the man i used to be lately
See you met me at an interesting time
If my past is any sign of your future
You should be warned before i let you inside

Hold on to whatever you find 

Hold on to whatever will get you through
Hold on to whatever you find I don't trust myself with loving you

I will beg my way into your garden

I will break my way out when it rains
Just to get back to the place where i started
So i can watch you back all over again 

Who do you love?
Who do you love me or the thought of me? me or the thought of me?

 

poniedziałek, 25 czerwca 2012





Dzisiaj na chwilę dostałam olśnienia.Znowu nie podążam tą ścieżka ktora chcialam,dlaczego strach przed podjeciem byc moze zlej decyzji tak mnie paralizuje. Przeciez z tego sklada sie to zycie.. dokonywujemy zlych wyborow nie po to by ich zalowac ,ale po to by na przyszlosc miec nauczkę. Wiem jedno chcę pójsc na przód.. Chce zmienic wszystko to co dusi mnie od środka, chce wyzbyc się ludzi którzy sprawiaja ,że wciaż czuje sie przez nich zle ,ktorzy mnie blokuja.. CHCE ZEBY ZNIKLI a zostali tylko Ci ktorych pomoc bedzie mi niezbedna :) Chce w końcu poczuć czego tak naprawe chce i zeby moja życiowa sciezka która mam podąrzac byla przejrzysta. 

piątek, 22 czerwca 2012

http://www.youtube.com/watch?v=RWW5hOFOOhM&feature=fvwrel

Są takie osoby ,które będziemy pamiętać do końca życia ,choć jak je poznawaliśmy to nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego,że kiedyś nasze myśli mogą do nich wracać. Dziwne jest ,że przez parę miesięcy męczyłam się w swojej pierwszej pracy z dziećmi ,a jednak myślę o nich bardzo często. Uśmiecham się wracając do nich wspomnieniami ,choć przebywając z nimi nie raz przyszło mi płakać ze złości.. Nie rozumiem czemu jestem tak skonstruowana ,że czasami nie umiem pojąć tego co siedzi w mojej głowie i właśnie np. męczyłam się w tej pracy ,a odczuwam tęsknotę za tymi dzieciaczkami ,choć minęło już 1,5 roku odkąd ich nie widziałam. Jestem nie stabilna co bardzo mnie denerwuje do cholery czy nie mogę trzymać się jednego konkretnego zdania ,a nie że wszystko się zmienia u mnie i to co za co wcześniej dałabym skrócić się o głowę sprawia ,że już bym jej nie miała. Nie będę już składać żadnych obietnic ,a ni nic mówić ,bo za jakiś czas będą one już nie ważne. Nie powinnam się nawet z nikim wiązać ,bo jednego dnia kogoś kocham ,a drugiego już nie. U mnie nic nie jest na zawsze ,nic nie jest stałe. Niczego nie jestem pewna . Jednego dnia jak mnie jakaś koleżanka wkurzy to gadam o niej wszystko co najgorsze ,a jak mi minie to ,to co powiedziałam wcześniej koniecznie musi zostać puszczone w nie pamięć ,bo ja już zmieniłam zdanie ,ale to tak nie działa. Ty możesz zapomnieć ,ludzie pamiętają i Ci przypomną w odpowiednim momencie.