Powered By Blogger

niedziela, 30 grudnia 2012

2012 part one


Dla mojej osoby był to czas dojrzewania , zaglądania w głąb siebie , przełamywania się by osiągnąć to czego zawsze chciałam ,a bałam się po to sięgnąć. W tym roku tylko w jednej kwestii czułam się jak kibic siedzący na arenie , który kibicuję tym którym udało się osiągnąć to czego ja nie mogę przez dwa lata. Patrzałam jak przekraczali tą granice ,przeszczęśliwi ,że mają to za sobą . To nic teraz moja kolej :) Był to czas wzniesień i upadków ,jednakże więcej było wzniesień ,ale upadki sprawiały ,że cierpiałam do tego stopnia ,że wszystkie piękne chwile zostały przyćmione przez ból. Był to rok , w którym zawiodłam się na prawie każdym! Zostałam oszukana ,zmanipulowana i wykorzystana przez swoją naiwności i chęć niesienia pomocy innym. Najbardziej ubolewam nad tym ,że zawiodłam się na osobach ,które uważałam za swoich przyjaciół. Był to czas , w którym mogłam zobaczyć kto jest prawdziwy ,a kto nie. Dziś pogodziłam się i przebolałam te wszystkie rany jakie zostały mi zadane , wybaczam im dlatego ,że może i pewnego dnia nie poradzę sobie z atakami w moją osobę ,ale wiem ,że każde zło zostanie im zwrócone.
Wiem to stąd,że życie już zatoczyło koło ,tym razem mnie w nim nie ma. To co mam na koniec do powiedzenia , napiszę słowami piosenki , której właśnie słucham.



" Z początku byłam pełna lęku i byłam sparaliżowana
myśląc, że nigdy nie mogłabym żyć bez ciebie obok.
Ale spędziłam tak wiele nocy
Myśląc jak źle mnie traktowałeś
I stałam się silna
I nauczyłam się jak sobie radzić [...]
Myślałeś, że dam się złamać?
Myślałeś, że padnę i umrę?
Otóż nie.

JA PRZETRWAM!
Tak długo jak wiem jak kochać, tak długo wiem, że przeżyję
Mam całe życie do przeżycia
Mogę dać całą swą miłość i przetrwam.
Ja PRZETRWAM!

Zebrałam wszystkie siły, by nie załamać się
Wciąż usilnie próbując posklejać kawałki złamanego serca.
I och spędziłam tak wiele nocy
Użalając się nad sobą
Wtedy ciągle płakałam
Ale teraz chodzę z podniesioną głową
Teraz widzisz już kogoś nowego
Nie jestem już tą uwiązaną dziewczynką ciągle zakochaną w tobie
A teraz naszła cię ochota by wpaść do mnie na chwilę
I po prostu oczekujesz, że będę wolna
Teraz całą mą miłość zachowuję dla tego, który i mnie kocha "


Teraz małe podsumowanie wszystkiego tego co było nie przyjemne w tym roku:

Na pytanie ,jakie sytuacje były najgorsze w tym roku dla mnie? Większość z nich miała miejsce w styczniu ,to był najgorszy miesiąc 2012roku. To w tym miesiącu toczyłam walkę ze swoimi demonami ,i byłam na krawędzi życia. Późniejsze sytuacje nie były, aż takie złe, ale jednak coś powodowało te łzy.
Do głowy przychodzi mi kilka sytuacji ,ale nie warto marnować słów ,by je opisywać. 
I tak o to kończę pierwszą porcje podsumowania , zaczęłam od tego co było złe ,by to co najlepsze zostawić na koniec.

sobota, 29 grudnia 2012

' Kolejny raz z rzędu, wypijając w sylwestra kieliszek szampana, obiecasz sobie, iż w tym roku wszystko naprawisz, poukładasz, posklejasz serce i zabezpieczysz je do tego stopnia, że nikt go nie naruszy. zanim się obejrzysz znów będzie ten ostatni dzień grudnia, padający śnieg, petardy na niebie i poczucie tego, jak wciąż zakurzona, pokaleczona, gdzieniegdzie niezdarnie poszywana marną, białą nitką, jest Twoja dusza.'



Ponieważ koniec roku zbliża się chcąc nie chcąc wielkimi krokami, a ja obiecałam sobie zrobić jego podsumowanie, więc starałam się właśnie na tym skupić dzisiejsze moje myśli. Efekt był taki ,że sama się na siebie wkurzałam, bo rok to 365dni , 12 miesięcy. A ja ze swoim alzheimerem zdążyłam zapomnieć o większości rzeczach. Zapytaj się mnie o to co się działo w przeciągu tego miesiąca to powiem ci wszystko to co ma dla mnie znaczenie co do godziny. Nigdy nie robiłam podsumowań ,bo dla mnie każdy rok to było jedne i te same postanowienia. Pierwszym z nich było regularne pisanie w pamiętniku , kupowałam zeszyt i zazwyczaj pisałam tylko przez miesiąc ,czyli cały styczeń. Drugim , odchudzanie :P , Trzecim - kobieca metamorfoza, która miała na celu ulepszenie wizualnie mojej wersji. Czwartym postanowieniem było kochać i być kochaną. Ogólnie zawsze chciałam zmian,ale sama do końca nie wiedziałam jakich , dopiero rok temu miałam oczekiwania co do tych 365 dni i wiedziałam dokładnie jakie. Mam nadzieję,że ostateczne zsumowanie 2012 nie będzie dla mnie dojściem do przykrych wniosków ,że np. jest gorzej niż było. Z pewnością tak nie pomyślę dlatego,że w tym roku moje wymagania nie są tak desperackie,a dlaczego? bo ŻYJE! więc trzeba teraz żyć w ten sposób ,by się żyć chciało. Okres EMO fazy mam za sobą. Kończąc pochwale się jeszcze tym,że po moim ostatnim wpisie zmusiłam się do ogarnięcia, zjadłam niezliczona ilość "Michałków", a jeśli czekolada to endorfiny to powinnam już być naćpana szczęściem.. jednak nie czuję by bolały mnie policzki od uśmiechu. Tak czy owak zainspirowana Seleną zrobiłam sobie zdjęcia właśnie na jej wzór. Bez przesady nie jestem gwiazdą muzyki latynoskiej ,daleko mi też do Jennifer Lopez co nie znaczy ,że skoro w żadnym stopniu ich nie przypominam nie mogę zrealizować swojego pomysłu ,pobawić się i zobaczyć co z tego wyjdzie. Powyżej umieściłam jedno z moich ulubionych zdjęć z dzisiaj. Może dlatego,że się na nim szczerze jak głupek do sera. Jak się nie uśmiechać jak mój fotograf mówił do mnie "Miśka! juź ? ,a ty jesteś Selena czy DżejLope :D " Moja siostra nie może zrozumieć ,jak dwie różne osoby mogą być jedną i tą samą osobą i która z nich jest autentyczna, choć jej tłumaczę to ona i tak upiera się ,że DżejLope była Selena ,ale ją zabili więc jest DżejLope. Widzicie jak to jest to prawie tak jakbyśmy się teraz dowiedzieli ,że Elvis żyję i jest obecnie raperem PSY. 

' Każdy nowy rok jest szansą by coś zacząć na nowo. Podobnie jak każdy miesiąc, każdy dzień, każda godzina, sekunda. Każda chwila. Tylko gdy zmienia się ta ostatnia cyfra przy pełnej dacie... Jest jakoś łatwiej. Łatwiej wziąć za siebie. '
 

"Na końcu jest zaw­sze dob­rze. A jeśli nie jest dob­rze, to znaczy, że to nie jest jeszcze koniec."



Ukradłam dzisiaj lusterko wiedźmie z Królewny Śnieżki tylko po to by chociaż ono mówiło mi to co chcę usłyszeć. Na pytanie  "Lustereczko, lustereczko powiedz przecie kto jest najpiękniejszy na świecie? " , odpowiada ,że ja. Dzisiaj chcę patrzeć tylko w te odbicie ,które mi ukazuję. Po spojrzeniu dzisiaj w prawdziwe lustro , boję się w nie ponownie spoglądać ,ponieważ moje oczy są martwe na bladej twarzy. Wyglądam jak cień własnej siebie, jakbym wróciła z wojny w Afganistanie.. i tak też się czuję. Wpadłam tam pod czołg i tylko przez przypadek przeżyłam. Nie reaguje na wszelkie bodźce z zewnątrz , nie słyszę głosów mówiących mi 'weź się w garść' tylko leże sobie na moim mentalnym dnie , tak głęboko ,że nawet karaluchy muszą się schylać, by na mnie napluć. Wszystko jest OK ,naprawdę! tylko wokół mnie jakby wszystko płonię. Dałam komuś swój życiorys ,a on go skruszył w palcach jak martwy liść. Bóg stworzył świat w 7 dni , moje życie rozpadło się w 7 sekund mam 2 dni na ogarnięcie siebie. Zostały tylko 3 dni do końca tego roku nie pozwolę by cały mój wysiłek poszedł na marne. 31. grudnia . 2012 r. uśmiercę się , tylko po to by dnia następnego zmartwychwstać jako grecka Afrodyta. Spalę wszystkie mosty , zniknę z życiorysów ludzi by móc budować nowy fundament.  Potrzebuję czasu ,by to wszystko poukładać,ale im więcej go sobie daję tym większy mam bałagan. Dwa dni Moniko! wstawaj z tego swojego dna! ,bo trzeba odwagi by stawić temu czoła. Czuję się oszukana ,bo w 2012 miał być koniec świata,a skoro go nie było i nie będzie to co dalej? same przeszkody. Nie pamiętam ,żebym brała udział w torze przeszkód. Poza tym nie każdy gra fair, widzę zawodników którzy grają nie czysto.. Prędzej czy później wszystko się zepsuję , nie ma gwarancji na ludzi ,czy życie. Przytoczę teraz cytat z chirurgów "Musimy się wciąż rozwijać. W prawie każdej minucie. Ponieważ, świat może się zmienić w mgnieniu oka. Nie ma czasu, na oglądanie się za siebie. Czasem jesteśmy zmuszani do zmian. Wciąż musimy wymyślać nowe sposoby, na naprawienie siebie. Więc zmieniamy się. Przystosowujemy się. Tworzymy nowe wersje siebie samych. Musimy być pewni, że ta nowa zmiana, jest ulepszeniem poprzedniej."
Nie ma to jak całą noc myśleć o polepszeniu swojej aktualnej beznadziejnej wersji, nie spać, tylko po to, żeby rano realnie zdać sobie sprawę, że to przecież bez sensu, nic nie zmieni, nic to nie da. Chcę tylko wyrzucić te wszystkie myśli , a one kurwa wciąż tam są. Najgorsze uczucie jest wtedy ,kiedy coś w środku Ciebie pęka, masz ochotę porozmawiać, a nie ma z kim. Nie potrafię wybierać, decydować, za to potrafię świetnie żałować za swoje grzechy i zamykać się w swoich czterech ścianach poczucia winy. "I nigdy nie każ mi wybierać, bo jeszcze wybiorę źle" - jak śpiewa Happysad. Obiecuje,że to ostatni taki post w tym roku dobrze jest sprawić sobie właśnie taki katharsis ,ale niestety nie jest on odzwierciedleniem wszystkiego, jest tylko cząstka. Przynajmniej po części mogłam dać ujście swoim myślom. 


" Si una vez dije que te amaba, hoy me arrepiento "

poniedziałek, 24 grudnia 2012

all i want for christmas ...


Piosenka Mariah Carey "all i want for christmas is you" stała się moim co rocznym życzeniem. W tym roku to życzenie jest nieaktualne, straciłam zbyt wiele życzeń  na niemożliwe do osiągnięcia rzeczy ,ani mi się śni zaprzepaścić kolejne z nich. Kochany Mikołaju , czy tam Dżinie whatever jak wolisz bym Cię nazywała w  tym roku CHCĘ Iphone'a 5 ;) wydaję się on się być bardziej realny do zdobycia. Będę mogła go dotykać, wielbić za wszystko, co zrobi i być niezwykle szczęśliwa z faktu posiadania go w swoich rękach. Ciebie nie chcę, bo to kosztuje mnie znacznie,znacznie więcej. Nie stać mnie na ten luksus, operacje plastyczne sklejania serca kosztują mnie więcej niż spłata kredytu, gdyby każda wylana łza zamieniała się w złotówkę to dzisiaj byłabym bardzo bogata nie musiałabym prosić Mikołaja o iphone'a   :) To by było na tyle z mojej listy świątecznej. Całej reszcie z całego serca życzę wymarzonych prezentów , spokojnych świąt i przede wszystkim zdrowych ,bo mnie już coś bierze. 

niedziela, 23 grudnia 2012

Nie długo ten rok się skończy i zacznie się nowy , na tę okazję przygotuję post z podsumowaniem 2012r. Już od jakiegoś czasu robię mały zarys w głowie tego o czym chciałabym napisać, ten rok jest rokiem chyba najbardziej przełomowym w moim życiu. Wiele razy podkreślałam,że żałuję różnych rzeczy i chciałabym cofnąć czas by móc postąpić inaczej , jednak jako ,że jestem ,a raczej byłam nie poprawną marzycielką stałam się realistką. Jeśli marzyć to o czymś co jest do osiągnięcia ,a nie o tym żeby być jak Marty McFly , który za pomocą zajebistej fury przemieszczał się w czasie. Zaczęłam całkowicie akceptować swoją "ułomność" to,że popełniam błędy bo one są wpisane w to jaka jestem. Zrobiłam wiele rzeczy złych ,dobrych nie które mogłam naprawić ,nie których nie mogę naprawić do tej pory więc muszę się z nimi pogodzić i nie pozostaję mi nic innego niż zaakceptowanie tego kim jestem. Jestem tylko człowiekiem i to oczywiste,że jeszcze nie raz popełnię błąd ,który będzie mnie kształtował jako człowieka. W moich rękach jest wielki skarb w postaci cegieł , nimi buduję swoje życie. Jedna cegła to jedno doświadczenie, wspomnienie- element mojego życia . Nie wyobrażam sobie wyciągnąć jakąkolwiek cegłę, bo po pierwsze zostałaby luka , w najgorszym wypadku mogłaby się rozpaść moja cała dotychczasowa konstrukcja , którą zbudowałam. Cokolwiek by się nie działo trzeba gnać do przodu ;-)

sobota, 22 grudnia 2012

Nie powinnam płakać, łzy są dla słabych .Są dni, gdy jestem silna, właśnie wtedy czuje,że jestem jak bryła lodu.. tak twarda ,że nic nie jest w stanie mnie złamać,ani ruszyć lecz mimo wszystko czegoś brakuje.Cokolwiek to jest ,to co się dzieję i ten sposób w jaki topisz ten lód ,wypełniając tą pustkę.. nawet nie wiem jak to określić. Co ja mam teraz zrobić? może to przeczekam? , i tak nie jestem w stanie nic wymyślić. Moje życie to ciągłe wybieranie miedzy dobrem ,a złem ..a ponieważ nie umiem odróżnić czasem co będzie dobrym wyborem,a co złym zawsze wydaje mi się że idę w dobrą stronę ,która niestety mnie zawodzi. Nie mam do kogo zadzwonić, im więcej przysięgam, że jestem szczęśliwa, tym bardziej czuję się samotna, bo spędzam każdą godzinę robiąc wszystko mechnicznie. Nie mogę nawet uzewnętrznić emocji, „jestem sucha jak wiór”, chcę tylko krzyczeć, tego też nie mogę zrobić. Siedzę i próbuję rozkminić całą ta popieprzoną grę jaka się rozgrywa i chyba jestem na to za głupia, albo inaczej wiem co się dzieje ,ale wolę tego nie dopuszczać do siebie ,bo coś czuję ,że to najgorsze gówno w jakim kiedykolwiek miałam okazje się babrać. Nie wiem gdzie iść, nie wiem co czuć, nie wiem jak płakać, nie wiem dlaczego , nie wiem co będzie dalej ,ale czy to nie to jest właśnie piękne te dni ,których jeszcze nie znamy. Jeśli nie będą one wymagać ode mnie gry aktorskiej ,to na pewno będą zaliczone do najpiękniejszych dni mojego życia, bo tak naprawdę nie da się zaplanować wszystkiego,a szkoda że nie wszystko można przewidzieć ,by na wszelki wypadek uchronić się przed armagedonem. Na dzień dzisiejszy mam ochotę powiedzieć wszystkim bez wyjątku " go fuck urself! "

piątek, 14 grudnia 2012

Przeszłość



Nie boję się grzebać w tzw. śmieciach i cofać myślami do ciężkich chwil i moich własnych emocjonalnych zachwiań,które miały miejsce jeszcze nie tak dawno.. właśnie dzięki moim postom umieszczanym na tym blogu mogę zobaczyć jak wiele się zmieniło w moim życiu. Ostatnio chciałam zobaczyć co pisałam tu dokładnie rok temu, poniżej umieszczę wyrwane z kontekstu postów zdania ,a następnie napiszę własny komentarz odnośnie ich.

_________________________________________________________________________________
27 grudnia 2011r.

"Mam nadzieje,że kiedyś będę miała tyle odwagi i nie będę się bała zrezygnować z moich życiowych chwastów i wyrwać je bezpowrotnie."

16 grudnia 2011

"Muszę wziasc się za siebie i znów wyznaczyć sobie konkretne cele by powrócić na wcześniejsza droge która doprowadzi mnie do jakiegos konkretnego miejsca ,bo ta droga nie wiem gdzie prowadzi ,ale już mogę przewidzieć ,że idąc nią dalej wyprowadzi mnie na manowce.[...]Nie chcę tej Moniki ,która co weekend ,czasem nawet częściej bawi się w najlepsze..  a potem długo nie może dojść do siebie.. która nie potrafi wstać z łóżka by zacząć nowy dzień.Chcę Monike ,która otacza się takimi ludzmi którzy wnoszą coś pozytywnego w jej życie ,gdzie prosić ich o pomoc nie jest wstydem ,poczucia ,że zawsze mogę na nich liczyć , w codziennych sprawach.Chcę Monike z 2010 roku ! Szczęśliwą ,śmiejącą się ,mającą dystans do samej siebie, ustabilizowanej emocjnonalnie i to jest - Mój cel na 2012 rok   -być taką jaką byłam wcześniej."


- Chwastów miałam na myśli oczywiście ludzi ,którymi się otaczałam ,a którzy uniemożliwiali mi w tamtym czasie życie w zgodzie z własną sobą. Przyznam ,że postępowałam jak tchórz , nie miałam wtedy odwagi walczyć o siebie samą, to był świadomy wybór wolałam trwać przy nich uszczęśliwiając ich , być dla nich wsparciem rezygnując z siebie ,by tylko ich nie zranić. Dziś!, nie po roku .. już kilka miesięcy temu zrozumiałam ,że zraniłam siebie samą. To właśnie JA "kowal własnego losu" obrałam świadomy masochistyczny kierunek ,by jak to mówiłam wtedy " nie dać nikomu własną osobą powodu do cierpienia" . Na dłuższą metę człowiek nie jest w stanie tego wytrzymać ,bo któż chciałby żyć w ciele ,którego wnętrze nie potrafi prowadzić harmonijnej egzystencji. Jak mówi słynne powiedzenie "Nie od razu Rzym zbudowano" tak też odnalezienie mojej wewnętrznej równowagi wymagało czasu. Każdy następny zaczynający się dzień był dla mnie stoczeniem walki .. walki o siebie, o przeprowadzanie codziennie właściwego wyboru pomiędzy tym co słuszne,a błędne , pomiędzy istotnym,a nieistotnym ,a przede wszystkim o odzyskanie równowagi rozumu z sercem. Walczyłam cierpiąc,jednak rozumiałam ten ból przez jaki przechodzę. Chciałam cierpieć to była świadoma drogą jaką obrałam by pojąć jej cel . Wybrałam cierpienie ,choć było w nim tyle niewiadomych na ,które nikt nawet ja sama nie znałam odpowiedzi. Głównym pytaniem jakie sobie zadawałam było "Jak długo to jeszcze będzie trwało?" czułam jak niszczę samą siebie od środka . Bałam się, że postępując wciąż wbrew temu co czuje,a tego co jest dla mnie dobre.. zrezygnuję z tych katuszy, z celu jaki sobie postawiłam i wrócę do życia , które nazywa się "życiem w śmierci". Uważam ,że nie przesadziłam używając słowa ,które budzi dreszcze, ponieważ to umieranie jest procesem. W moim przypadku było to powolne umieranie.Stan poprzedzający śmierć ,czyli konanie ,choć ja nazwałabym to bardziej adekwatnie do swojego wewnętrznego stanu - "agonią duszy" . Wiele razy wątpiłam i upadałam, jednak gdzieś bardzo głęboko w sobie czułam ,że nie mogę się poddać! Nie teraz ,gdy już zrobiłam ważny krok ,którym było wyznaczenie celu, Zobligowałam siebie do tego ,by spostrzec co sprawia ,że jestem nieszczęśliwą, a kiedy znalazłam przyczynę , miałam ją wyeliminować takie było moje zamierzenie. Z każdymi kolejnymi łzami powtarzałam sobie " To tylko kwestia czasu " . Nie zależało mi na czasie, wiedziałam że pewnego dnia ta gehenna się skończy, jednak póki trwała podlegałam oczyszczającemu uskutecznianiu mojej walki życia. Z czasem moje obawy przed własną egzystencją poszły w nie pamięć , zaczęłam odzyskiwać energię,którą utraciłam tak dawno temu. Czułam to w każdym centymetrze swojego ciała jak wstępowało w nie życie ,przypominało to zjawisko budzenia się wiosną roślin z zimowego snu.  Podczas mojego rozkwitania ,koniecznie chciałam wykorzystać ten moment w sposób sprzyjający mojemu obecnemu stanu ,przecież im więcej dajemy z siebie tym więcej otrzymujemy w każdym kontekście tego zdania. To nie był jeszcze koniec mojej drogi ,ale wiedziałam już ,że jestem dalej niż byłam, więc postanowiłam zmienić to co robiłam dotychczas i uszczęśliwiać siebie samą w zamian nie oczekując nic .. wiedziałam,że jeśli zacznę to robić to będę rosnąć w siłę. Tak też się stało zdałam sobie sprawę z własnej wartości i tego co mogę wymagać, a co dostaję obecnie od życia. Sprawdziłam to najpierw wyznaczając sobie małe cele i z każdym razem co raz to większe ,aż zaczęłam wierzyć w to ,że nie ma rzeczy nie możliwych. Ta wiara sprawiała ,że czułam jak emanuje we mnie siła i wiedziałam ,że jestem gotowa do dalszej walki o cel ,który wyznaczyłam sobie na starcie. Na jakiś czas nastąpiło jednak zachwianie mojej równowagi ,objawiło się ono strachem przed tym co będzie ze mną dalej. Postanowiłam,że zrealizuję go wtedy gdy nadarzy się ku temu sytuacja taka ,bym i ja nie ucierpiała na swojej decyzji. Życie toczyło się dalej ,a ja żyłam teraźniejszością starając przygotować się na pielenie, które przyszło tak naglę ,że zostałam zmuszona wyrwać zielsko własnoręcznie. To był impuls ,który odebrałam jako jedyne wyjście i okazję ,by dać ujście wszystkiemu temu co się we mnie kumulowało od dłuższego czasu. Nie czułam się na tyle silna by zmierzyć się z tym wszystkim na raz , wolałam zregenerować swoje siły by były one na tyle nieprzeparte ,ażebym mogła żyć z dala od tego. Gromadząc całą swoją moc zaczęłam budować w okół siebie ochronna tarczę i to właśnie wtedy przygotowując się do swojej ostatniej rozprawy, szukając pomysłu na starcie się z tym co wywoływało we mnie tyle emocji dostałam olśnienia. Tak naprawdę to dopiero wtedy odzyskałam swoją równowagę.. dostrzegłam wszystko to co z jakiś przyczyn nie potrafiłam zaakceptować , wypierając to i umieszczając w mojej podświadomości. Nagle wyłoniło się wszystko to czego ja długo nie chciałam widzieć i do czego ja sama nie byłam w stanie przyznać się przed sobą. Uświadomiłam sobie ,że gdybym szybciej zainterweniowała na pewno nie zaszłabym do tego miejsca w którym jestem teraz,a z pewnością oszczędziłabym sobie wielu nie potrzebnych przykrości ,które zdarzyły się w przeszłości. Dlatego,że długo pracowałam nad tym ,gdzie się znalazłam i czułam rozczarowanie i żal wiedzą ,która cały czas była we mnie ,a którą ja starannie zagłuszałam stertą bzdur , które sama sobie podsuwałam.
Postanowiłam ,że skoro mam czas ,chce by życie rozwiązało ten problem za mnie. I po części tak też się stało, ono dało mi tylko powody, by skończyć to do czego zbierałam się jakiś czas. Tak naprawdę nie chciałam dostać tych powodów , chciałam dostać dowody ,że wszystko to co mnie uprzytomniło było nie prawdą. I tak dziś 15 grudnia z ręką na sercu mogę napisać ,że przed upływem końca roku mój cel z 1 cytatu został zrealizowany z powodzeniem,a ja? zapobiegam zachwianiu mojego życia harmonijnego ,które wciąż buduje  ,ale to dopiero od nowego roku zaczynam rok z nową czystą kartką jako new born ;)
Jeżeli chodzi o drugi cytat czytając go zrozumiałam ,że to co napisałam jest nieracjonalne , nigdy już nie będę tą samą dziewczyną jaką byłam w 2010r. uważam,że były ku temu inne powody ,że tak napisałam ,ale są już teraz nieaktualne. Nie cofniemy czasu, a już na pewno nie sprawimy ,że staniemy się takimi jakimi byliśmy znaczny czas temu. To zdarzenie nigdy nie będzie miało miejsca ,ponieważ przez ten czas jaki minął od 2010 roku do teraz jest znacznym czasem i zaszło tyle okoliczności ,które w sposób całkowicie nie zależny od nas  zmieniły i ukształtowały nasze postawy jako ludzi na zawsze. Nie wyobrażam sobie być taka jaką byłam 2 lata temu , może i nie spełniło się to czego chciałam tak bardzo rok temu, jakkolwiek by to nie brzmiało nie warto marnować życzeń na coś co rozsądnie analizując nie ma miejsca bytu. Niemniej jednak uważam ,że stałam się kimś w znacznym stopniu lepszym niż byłam i tak naprawdę o to mi chodziło,by czuć się dobrze w własnej skórze. W związku z powyższym cytatem otoczyłam się ludźmi ,których szukałam , tak naprawdę to przeznaczenie sprawiło ,że każda z tych osób wniosła cząstkę czegoś pożądanego przeze mnie , to oni ukształtowali mnie na nowo, dzięki nim w dniu dzisiejszym stałam się zdecydowanie lepszą ,niż byłam. Jestem im wdzięczna ,że pomagają mi w wyżej wspomnianych codziennych sprawach i dziękuję ,że mam poczucie tego że mogę na nich zawsze liczyć.  Kończę pisanie z uśmiechem na twarzy  ;-)


 

środa, 12 grudnia 2012



Przez cały czas to była gorączka ,przeziębienie z ciągle towarzyszącym bólem głowy. Podniosłam ręce do góry i powiedziałam "pokaż mi coś". Powiedział "jeśli ośmielisz się podejdź trochę bliżej"..kręcimy się w kółko powiedz mi to co teraz wiesz. Nie bardzo wiem co mam o tym sądzić ? coś jest w sposobie w jakim się poruszasz ..to sprawia, że czuję się jakbym nie mogła żyć bez Ciebie.To pochłania mnie kompletnie chcę, żebyś został. Nie ma za wiele życia w tym jak żyjesz ,życie nie jest tylko czymś co bierzesz,  to podarunek.  Powodem dla którego trwam jest to,że potrzebuję, aby ta pustka zniknęła. Rozbaw wszystkich tych, którzy są załamani, ale ja jestem tą jedyną która potrzebuję zbawienia, ponieważ kiedy nie widzisz światła ciężko jest poznać kto z nas jest wybrany.. wciąż nie jestem pewna co mam o tym myśleć ,ale wiem ,że chce byś został bo nie umiem żyć bez Ciebie.


niedziela, 2 grudnia 2012

Zapytałam się Ciebie ostatnio Czy się zmieniłam? odpowiedziałeś ,że tak ,że nie jestem już zaślepiona. Skoro nie jestem już zaślepiona i umiem odróżnić dobro od zła to dlaczego zamiast iść w tą dobrą stronę pcham się w tą złą? dlaczego z dobrej dziewczyny zrobiłam się złą? Dalej nie umiem podejmować decyzji, jedyne czego się nauczyłam to brać konsekwencje za swoje czyny tzn. tak mi się wydaję,a w głowie wciąż toczę walkę z samą sobą. Robię rzeczy których nie chce , by nauczyć się łamania własnych zasad ,które wpoiłam sobie lata temu.. i co czuję? teraz już nic. Chciałeś ,żebym się zmieniła .. mówiłeś ,że brakuję już takich dziewczyn jak ja które mają w sobie tyle miłości. Ja już jej nie mam ,a może ją mam ,a uśpiłam ją w sobie na jakiś czas.. by móc w końcu zakochać w kimś odpowiednim ,kimś kto doceni moją milość,że ktoś jeszcze zobaczy we mnie to co Ty wcześniej. Nie chciałam cierpieć i czuć bólu chociaż ten jeden raz .. myślałam ,że jak będę ranić innych tak jak inni ranili mnie to zrobię sobie dobrze tą satysfakcją, no cóż nie zrobiłam .. czuję się z tym żle,a może tylko to sobie wmawiam ,bo wiem,że powinnam czuć się źle ..mówię do siebie czuj się źle miej wyrzuty ,bo powinnaś ! czy mogę znów być tą Moniką? bo chyba wolę jednak płakać z powodu złamanego serca i z rozczarowania ludźmi niż płakać z tego powodu ,że robię się potworem i sprawia mi to przyjemność ,że zrobiłam się zimną suką.Pamiętam jak mówiłeś ,że nie chcesz bym stała się taka jak Ty , mam wrażenie ,że jestem gorsza! ,ale to nie Ty wpłynełeś na tą zmianę tylko ten przed którym mnie strzegłeś , to on to zaczął a ty to.. koniec! wiesz,ze jestem podatna na wszystko co do mnie mówisz, pokazałeś mi jak byłam manipulowana.Nie zmieniaj mnie już bardziej ,bo pewnego dnia zabije mnie moje własne czarne JA  ,a dobrze wiesz ,że mimo pozorów ja wciąż jestem słaba!