Powered By Blogger

poniedziałek, 18 marca 2013

Jutro będzie najszczęśliwszy dzień w moim dotychczasowym życiu.  Będę tryskać radością i cieszyć się,że w końcu udało mi się osiągnąć to, o co tak długo walczyłam i na co czekałam tyle czasu :)

niedziela, 17 marca 2013

Chciałabym opisać wszystko to co kumuluję się w mojej głowie ,ale nie mogę. Nie umiem się przełamać by móc o tym napisać ,a co dopiero ,gdy miałabym o tym opowiedzieć. Najlepszym rozwiązaniem dla mnie będzie się po prostu wyłączyć , chciałabym nie czuć nic i mieć wszystko gdzieś.

sobota, 9 marca 2013



Możesz dołączyć do złej strony, do strony wygrywającej. I nikt tak naprawdę nie będzie cię mógł winić, bo jeśli taki jest świat, dlaczego ty też nie miałbyś taki być?

środa, 6 marca 2013

Blog jest miejscem ,gdzie daje upust swoim emocjom ,podkreślałam to wiele razy w poprzednich swoich notkach. Jest on pewnego rodzaju terapią dla mnie ,to miejsce gdzie mogę przelać wszystkie nie wypowiedziane słowa, które tkwią w mojej głowie. Boję się dnia ,kiedy może to wszystko pęknąć niczym bańka z dramatycznym skutkiem dla mnie, choć może gdybym "pękła" to odrodziłabym się na nowo. Zbyt wiele mam do stracenia by pozwolić sobie na eksplozję, więc wolę nie ryzykować. Bawię się w berka ze swoimi myślami ,co ucieknę to mnie dopadną. Dziś jest moment w którym mówię sobie STOP! zmęczyła mnie  ta ciągła ucieczka przed tym co skumulowało się w mojej głowie. Czuję ,że jestem u kresu wytrzymałości , choć nie potrafię dokładnie sprecyzować ile jeszcze jestem w stanie wytrzymać. Moja dusza, umysł i serce proszą mnie już od pewnego czasu o SPOKÓJ. Jestem zmęczona słuchaniem natłoku słów ,które krzywdzą mnie bardziej ,niż czyny jakich doświadczam.. Ponoć człowiek, który patrzy sercem, patrzy piękniej, prawdziwiej i dostrzega rzeczy, których ludzie kierujący się tylko i wyłącznie rozumem nie są w stanie zauważyć.Ja i owszem częściej patrzę sercem i chyba wolę nim patrzeć ,ponieważ patrzenie rozumem jest dla mnie samobójstwem. Wolę tłumaczyć wszystko z korzyścią dla siebie samej i wciąż wierzyć w ludzi,bo jak śpiewa happysad "zaufanie to taka czarna świnia w dzień jest a w nocy nie ma". W nocy jestem sama, moje uczucia mogą się przelać na mimikę i gestykulację ,a nawet mają prawo objawić się w śnie , byle bym mogła funkcjonować następnego dnia .

piątek, 1 marca 2013




Czy kiedykolwiek wspominałam o tym ,że uwielbiam Photoshopa bardziej niż jakąkolwiek rzecz na ziemi ? jeśli tak ,to nic się nie stanie ,gdy powtórze to po raz kolejny. Uwielbiam robić zdjęcia ,a potem obrabiać je godzinami, bo uwierzcie ,ale tracę poczucie czasu. Bywało i tak,że zasiadłam rano do obróbki zdjęć i kończyłam późną nocą ,bez obiadu pijąc tylko kawę. Zdecydowanie mogę stwierdzić ,że to moja pasja. Kocham to robić ,sprawia mi to dużo przyjemności ,choć wbrew pozorom jest to ciężka praca. Chciałabym wiązać z tym swoją przyszłość, jednakże pierw muszę dokończyć studia o innym kierunku. Nie tracąc czasu póki co rozwijam się samodzielnie w tym kierunku. Będąc jeszcze w liceum nie wiedziałam co chcę robić w życiu ,ani też jaki mam talent ,a przecież każdy z nas ma jakiś talent ,który trzeba w sobie odnaleźć kto wie może poza uzdolnieniami plastycznymi mam talent do któreś dziedziny w sporcie np. może jestem urodzoną snowboardziską :P. Moja przygoda ze zdjęciami zaczęła się w 2006r. kiedy byłam jeszcze w 3klasie gimnazjalnej wtedy to właśnie trafiłam na profil pewnej dziewczyny na portalu epuls.pl byłam tak zauroczona jej zdjęciami ,że za wszelką cenę chciałam mieć takie same. Pierwszym programem w jakim stawiałam swoje kroki przez kilka lat ,właściwie towarzyszy mi do tej pory, ponieważ jest bardzo prosty w obsłudze jest Picasa. Polecam go każdemu kto chciałby nadać swoim zdjęciom tchnienia. Dwa lata później zmierzyłam się z Photoshopem moja kochana Emilka objaśniła mi podstawowe funkcje ,żebym mniej więcej go opanowała. Całkowitą moc tego programu poznałam po kolejnych dwóch latach. Pracując na starej wersji stworzyłam ok. 1000 zdjęć w które włożyłam całe serce i do dzisiejszego dnia jestem z nich dumna. Kosztowało mnie to wiele wysiłku fizycznego i psychicznego ,ponieważ miałam mało czasu ,żeby opanować wszystko do tego stopnia by nazwać siebie samą kimś więcej niż amatorką.


Tylko dziewczyną ,która ma pomysł i umie go wcielić w życie i swoje prace. Wiedza jaką pojęłam sama przydaję mi się do dnia dzisiejszego ,choć poznałam również inne techniki. Nie które z nich odkryłam sama ,a nie które za pomocą internetu. Pozwolę sobie wrzucić kilka moich prac. Oszczędzę sobie tych z początków ,żeby się nie kompromitować :P













Przedwczoraj zrobiłam zdjęcia mojej kochanej Emilce z którą współpracuję od długich lat. Właściwie to dopiero teraz po zastanowieniu stwierdziłam ,że znamy się 7lat :o Nie wiem nawet kiedy ten czas uciekł :) jeśli dobrze sięgam pamięcią ,a wydaję mi się tak w 100% to chyba się nie pokłóciłyśmy ani razu tak,żeby z sobą nie rozmawiać i być na siebie sfochowane przez te lata :P Wszystko przed nami :) Na naszą cześć zdjęcie z wspólnej sesji jaka nam zafundowałam w moje 19 urodziny z przymulonym fotografem :)


To chyba jedno z najbrzydszych naszych wspólnych zdjęć z tego dnia :P ,ale te ładniejsze zamierzam sobie zostawić jak będę miała ochotę nawrzucać na Ciebie na moim blogu :P







Po ładnych paru miesięcach udało mi się w końcu zrealizować pomysł jaki miałam na Pannę Emilię :D i jestem z niego zadowolona, gdyż moje portfolio poszerzyło się o zdjęcia w klimacie Azjatycki ;-) Czekam teraz na kolejny przypływ mojej weny twórczej i jej urzeczywistnienie. Na zakończenie dodam swoje własne zdjęcie w procesie "ulepszania" za pomocą Photoshop'a.



Takie czary mary ,hokus pokus :P


niedziela, 24 lutego 2013


Miesiąc luty powoli dobiega końca ,a ja znalazłam się właśnie w dziwnym punkcie swojego życia. Od początku tego roku zmieniło się kilka rzeczy ,przede wszystkim czuję ,że zmieniłam się JA. Szczerze powiedziawszy nie cieszy mnie to ,wręcz przeciwnie z wiedzą jaką posiadam czuje się niezręcznie. Nie umiem się odnaleźć i dostosować. Bardzo chciałam się zmienić , udało mi się to! Być może i pozbyłam się nie potrzebnych uczuć ,ale! no właśnie i znów mam jakieś "ale". Wszystko ma swoją cenę , takie "coś za coś" , byłam tak zdesperowana szukając pomocy ,by uwolnić się od tego co mnie niszczyło ,że byłam w stanie stać się legendarnym Panem Twardowskim ,który podpisał pakt z Mefistofelesem. Nie podpisałam paktu uff ,ale również płacę za to pewnego rodzaju cenę, gdybym mogła oj tak gdybym mogła wiedząc to co wiem teraz ,cofnąć czas... jednak nie mogę! Staram się niczego nie żałować,żadnego swojego wyboru , jednak żałuje :( tylko tego, że za dużo osób mnie poznało , wie jaka jestem. Odnoszę wrażenie jakbym się właśnie obudziła ,spanikowana z ręką w nocniku :P .. "i co teraz i co teraz?" , "A teraz Moniko musisz zrobić wszystko ,by ich wiedza na twój temat nie obróciła się przeciwko Tobie". Dokładnie tak wygląda mój monolog .. to akurat wersja ocenzurowana :P  bo ta bez cenzury wygląda tak "Hell yeaaaah Moni you really fucked up! " po angielsku brzmi to bardziej gangstersko :D don't u think? 

Czekam ,a moje czekanie wiąże się z nadzieją na MARZEC , pierwsze promyki słońca przebijające się przez chmury będą dla mnie nadzieją na lepsze dni. Zawita wiosna , nie tylko objawi się w naturze ,ale i odrodzi się w naszych sercach :) od marca wszystko będzie tylko lepsze :)

środa, 20 lutego 2013

Każdego dnia zmagam się ze swoimi emocjami. Jednego dnia jestem przepełniona energia ,szczęśliwa po prostu ot tak, bez powodu. To samo niestety czasem dotyczy również innych uczuć jakie mi towarzyszą, jednak najczęstszym uczuciem jakie bardzo rzadko mnie opuszcza jest -smutek. Z natury jestem bardzo wrażliwa co niestety ciąży mi w życiu codziennym i muszę walczyć z tą słabą stroną samej siebie, niemniej jednak bardzo często bierze ona górę. Czasami udaję mi się zrobić dobrą minę do złej gry ,ale jest to tylko chwilowym zatuszowaniem moich odczuć ,które odezwa się prędzej czy później.
Dziś po raz pierwszy usłyszałam swoje sumienie. Zgodzę się z tym ,że jest to nasz wewnętrzny głos ,który powstrzymał mnie przed tym co chciałam zrobić. Nigdy wcześniej go nie słyszałam , tego dnia odezwał się po raz pierwszy w moim życiu. Zdaję sobie sprawę z wszystkich rzeczy (tylko te które pamiętam) ,których dokonałam w swoim dotychczasowym postępowaniu, jednakże jestem pewna ,że były to czyny ,słowa o wiele gorsze od tego co miałam zamiar uczynić. Słysząc w środku siebie "Nie rób tego ,nie powinnaś" odpowiedziałam uśmiechem, po czym przeszłam małe zachwianie własnego JA. Wróciwszy do domu , nie miałam najmniejszego zamiaru uzewnętrzniać się na blogu. Chciałam zamknąć się w swojej różowej samotni,w której mogę być sobą i gdzie mogę dać ujście swoim łzom ,bo tu nikt nie musi słyszeć mojego łkania ,nikogo również nie doprowadza do szału mój płacz. Tylko ja mogę się frustrować moją słabością, bo jestem w swoim królestwie :P Zaczęłam od przeprowadzania tych samych czynności ,jakie maja miejsce zazwyczaj podczas procesu mojej rekonwalescencji ,czyli odszukania w internecie odpowiedniego repertuaru muzycznego ,który jest najlepszym zagłuszaczem niechcianych odczuć ,czy pieprzonych wewnętrznych zdań przemawiających do mojego rozumu. Całkiem przypadkiem natknęłam się na profil fb chłopaka ,który że pozwolę sobie napisać tak po nowoczesnemu "Koleś rozwalił TOTALNIE mój system!" najwidoczniej siły wyższe bardzo chciały ,żebym przeczytała to co on piszę.
Pochodzi z mojego miasta ma 37 lat , w momencie kiedy ja rozpaczałam ,że nie dostałam żadnej walentynki z okazji komercyjnego święta zakochanych ,on dostał walentynkę ,której nie zapomni do końca swojego życia. Cyt. "spoko ŻYCIE ... kiedyś tam byłem łobuzem który mocno grandził i świat miał za swój własny...potem przyszła nauka i czytanie książek o życiu, kosmosie, fizyce i reszcie ... STUDIA - po nich praca ...potem parę nieudanych miłości i wreszcie ta PIERWSZA prawdziwa ...a dziś w walentynki dostałem diagnozę od mojego lekarza że mam raka płuca lewego mnogiego i jutro jadę pilnie do szpitala :) taki świat - a JAKKKKKIEEEEE ŻYcie" . Ma przerzuty do obu płuc i 3 guzy w wątrobie, a wszystkie słowa jakimi opisuję całą tą sytuację ,która jest tragiczna trafiły we mnie jakbym dostała obuchem w głowę, choć ja nie jestem lekarzem to nie widzę tego ,by ta historia skończyła się happy endem :(. "KAŻDEGO RANKA WSTAJĘ WYSTRASZONY JAK DZIECKO ALE W CIĄGU DNIA ROZMOWA Z PRZYJACIÓŁMI, SŁOWA WSPARCIA ...
POWODUJĄ ŻE KŁADĘ SIĘ DO ŁÓŻKA JAK ŻOŁNIERZ W CHĘCIAMI DO WALKI ....o życie!
WSZYSTKIM JESZCZE RAZ BARDZO DZIĘKUJĘ !!!"  


Mam wrażenie ,że życie to nieustanne mosty , zaczynają się i kończą ,a my wciąż przez nie idziemy, czasem je burzymy ,ale tylko te na których straciliśmy grunt po stopami. Jednak droga jaką musimy przejść z jednego mostu na drugi wcale nie jest usłana różami. Na każdym tzw. "życiowej konstrukcji" pojawia się jakaś przeszkoda z którą musimy się zmierzyć może ona się objawić w postaci osoby,rzeczy,wydarzenia,czy tak jak w przypadku tego mężczyzny choroby. By stawić czoła temu utrudnieniu musimy stoczyć z nią walkę ,bo tylko na tym opiera się przejście przez ten tor, by trafić na ten kolejny level. Prawda jest taka ,że w tym sporze silny wygrywa,a słaby odpada..wierze w samozaparcie i siłę "niezniszczalnego" ducha, który żyje tylko nie poddając się. Jak powiadał J. Piłsudski" być "zwyciężonym" i nie ulec to zwycięstwo,zwyciężyć i spocząć na laurach..to klęska".

piątek, 15 lutego 2013

Czekając na wieczność

 
Pozwoliłam sobie zatytułować mój post "Czekając na wieczność" ,ponieważ taki tytuł nosi film ,który ostatnio miałam przyjemność obejrzeć. Ten melodramat ma w sobie pewnego rodzaju magię. Polecam ten film osobom ,którzy mają specyficzny gust co do filmów, jest inny niż wszystkie dotychczasowe filmy o miłości jakie miałam okazję obejrzeć..nie trzyma w napięciu, raczej jest nudny ,ale na swój sposób mnie urzekł. Ponieżej umieszczę cytat ,który przysłużył się do tego ,że nabrałam zainteresowania ,by obejrzeć go do końca.

"Początkowo wszyscy jesteśmy bezbronni, bezgranicznie ufni i pełni nadziei, póki nie nastąpi coś niezrozumiałego, wtedy wszystko się zmienia, wcześniej żyjemy otoczeniem dobrem tak czystym, że wręcz niezauważalnym, później przychodzą złe wieści..."


Zastanawiam się czy moje uporządkowane wartości od  tych najważniejszych do mniej ważnych ,nie zmieniają za szybko swoich pozycji. Moja bajka zmienia swoją puente. Wszyscy jej bohaterowie przeistaczają się w nowe postacie, jednak to nie ja mam wpływ na to,że tak się dzieję, choć wbrew pozorom to moja bajka. Nie wiem czy to czas stara się mnie przegonić ,czy ja usiłuje go dogonić ,by dostosować się do rzeczywistości? Cieszę się ,że w tym wszystkim co dookoła się mnie dzieję nie straciłam jeszcze siebie. Mój umysł na chwilę przestał rozmyślać nad tym co może się kiedyś wydarzyć, obecnie zamknełam się na przyszłość. Staram skupiać się na tym co dzieję się w tym momencie. Los nas zaskakuję nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć dlatego nie widzę sensu wybiegać ,choćby myślami za daleko,bo wszystko co zaplanowane w głowie diametralnie może się zmienić przez okoliczności jakie mogą nastąpić. Może często brakuję mi rozsądku i zbyt często padam ofiarą własnej naiwności ,aczkolwiek ta naiwność jest wpisana w moją naturę i uważam ,że z biegiem czasu ta cecha nie będzie już dawać się we znaki tak często jak było do tej pory. To już się zmienia ,choć nie wszyscy wiedzą o tym,że ja widze ich nieszczere intencję i wiecie co robię? to samo co oni -gram z tą różnicą ,że w moim życiu to ja jestem reżyserem.

piątek, 8 lutego 2013

Strata pozostaje w człowieku, ból jedynie się zaciera




Wychodzi na to ,że to mój pierwszy post w tym miesiącu. Jednak trochę zaniedbałam swój pamiętnik, który tak naprawdę nie do końca nim jest. Moim prawdziwym pamiętnikiem jest moja głowa, w niej  mieści się wszystko to co ma dla mnie istotne znaczenie ,pełnia wspomnień jest głęboko schowana bym mogła czasem odtworzyć to jak film z najmniejszymi szczegółami co do dnia, godziny i każdego towarzyszącego danemu momentowi bodźcowi.  Uważam ,że czasem łatwiej tęsknić za osobami ,czy chwilami ,które się po prostu skończyły z biegiem czasu , niż jeśli my sami musieliśmy z nich zrezygnować z jakiś przyczyn. Tęsknota za tym co odrzuciliśmy powoduję żal i taki ścisk w sercu. Wiem ,że podjęłam dobra decyzję , nie żałuję jej. Jednak przyzwyczajenie sprawia ,że czasem brakuje mi tego wszystkiego co było ,a już nie wróci. Nawet jeśli powrócą osoby ,które straciliśmy z biegiem lat z różnych powodów , to już nigdy nie będą te same osoby, bo niczego nie można powtórzyć dwa razy , to nigdy nie będzie to samo co wcześniej. Posłużę się blogiem ,by co wyznać,a zarazem skończyć.




Drogi T.

Piszę do Ciebie ten list w internecie , możesz mieć żal ,że kieruję go do Ciebie w tym miejscu ,bo to nie Ty go przeczytasz tylko obcy ludzie,mieć żal ponieważ twe uszy nigdy nie usłyszą tych słów wypowiadanych z moich ust ,a twoje oczy nie zobaczą ich choćby tu. Właśnie dlatego ,że tak się stanie jest mi łatwiej odstąpić od Ciebie i podążyć dalej własną drogą. Rozpruł się szew , którym byliśmy połączeni przez długi czas.Pruł się już parę razy prawda? a ty wciąż próbowałeś ratować to co uważałeś za do odratowania . Własnoręcznie przyszywałeś każdy rozdarty skrawek ,ale zawsze widać było załatane miejsca. "To nic!" mówiłeś , bo przecież ludzie nie wiedzą ,że akurat tam zrobiła się dziurka, chyba że im się o tym powie , wtedy dopiero mogą się przyglądać temu miejscu i dostrzec nie widzialny pierwszym rzutem oka defekt. Z czasem coraz więcej miejsc było przetartych , podziurawionych,rozstrzępionych , fastrygi znów pękały w tych samych miejscach. Niestety nie wszystko dało się zakamuflować, mimo tego wciąż upierałeś się przy swoim , nie dawałeś za wygraną , dopóki zabrakło siły,chęci i motywacji na tą wciąż "syzyfowa prace"  by zszywać wciąż te same miejsca. Zmęczyło mnie naprawianie tego ,co nigdy nie będzie takie jak było , czuję się pokuta od igły ,którą we mnie wbijałeś. Wiem ,że ty też czujesz ten ból, choć w innym stopniu niż ja ,w końcu chciałeś naprawić to co się pourywało ,a to wymagało złączenia ze sobą dwóch osób ,tak aby złączyć to w jedną całość , jednak nie wziąłeś pod uwagę ,że ślad zawsze zostaję . Nie wiem jaki odczuwasz ból , nie chcę się nawet zastanawiać w jakiej skali on się mieści od 1 do 10 ,bo chyba nie umiałabym pogodzić się z tym ,przez moją pieprzoną empatię ,która czasem jak na przykład w tym wypadku sprawia ,że czuję jakby była moją anatemą . Proszę Cię tylko abyś nie sprawiał już nigdy ,że będę się czuła tak jakby nic już ze mnie nie zostało, bo to nie prawda, wiemy to oboje. Dopiero teraz otwierają się dla nas bramy do wielu nieznanych nam miejsc.Nie bój się przekroczyć żadnej z nich i nie pozwól ,by samotność zajęła moje miejsce,bo miłość jest najlepszą mobilizacją do osiągania celów. Wierzę ,że pewnego dnia spojrzysz na rzeczywistość z dystansem i stwierdzisz,że to co widzisz jest całkiem inne niż sądziłeś do tej pory. Pamiętaj ,by nie tłamsić w sobie radości ,ani też smutku ,gdyż cierpienia nie da się pogrzebać z nim musimy się uporać, niestety każdą stratę trzeba mozolnie "przepracować" ,sądzę ,że wiesz o tym najlepiej ,choćby z własnego doświadczenia. Dzięki temu co doświadczyłeś i jeszcze doświadczysz uzyskasz "strukturę", która stanie się w przyszłości fundamentem do nowej miłości. Przeważnie dobrze nam się rozmawiało wiem,że nasze wzajemne oczywiście tylko życzliwe wymienianie się myślami poprzez konwersacje sprawiało Ci niezmierną radość ,życzę ci również kogoś takiego niech będzie to osoba, który intuicyjnie wyczuje, jakich pytań oczekujesz. Oczywiście nie może obyć się od tego ,iż powinna posiadać umiejętność słuchania. Niech rozmowa z nią pomoże Ci uporządkować to, co wymaga uporządkowania. I Ty również bądź dla niej dobrym słuchaczem.Winszuję Ci znaczącego udziału w życiu innych , byś otwierał się przed innymi niczym ponadprzeciętna książka, jednakże tylko przed tymi którzy są warci jej przeczytania i są zdeterminowania do pochłonięcia jej jednym tchem. Nie zawsze potrafiłeś obdarować mnie miłością, choć wiem ,że starałeś się jak mogłeś .Dziś jestem świadoma tego ,to ja sama w głębi serca jej od Ciebie po prostu od jakiegoś czasu .. nie to,że nie chciałam ,ale ona nie umiała już poruszyć mojego serca i tchnąć we mnie uczuć innych ,różniących się od przywiązania, sentymentu, sympatii ,wyrozumiałości, precyzyjnie te wszystkie uczucia da się zastąpić jednym słowem ,bo w nim kryję się cała reszta tego co czułam tym afektem jest przyjaźń. Z góry oznajmiam Ci ,że nie było tak przez cały czas naszej długoletniej znajomości, wierzę ,że wiesz o tym , zresztą mówiłam Ci o tym kilkakrotnie zatem nie będę tego wyjawiać w wirtualnym świecie ,jako że są słowa ,które mają wielką wagę, a twoje uszy je słyszały zostaną one zachowane między nami. Skoro ja nie umiałam przyjąć i odwzajemnić twojej miłości wierzę ,że doceni to odpowiednia osoba , która obdaruję Ci tym samym uczuciem i da go tyle ile ja nigdy nie byłam w stanie Tobie ofiarować. Zdaje sobie sprawę z tego ,że chciałbyś znać odpowiedzi na swoje pytania. Chwytam swoim rozumem ,że ostatnie miesiące mogły owocować nadzieję względem nas,co zresztą mi zarzuciłeś przy ostatniej rozmowie, choć ja wciąż podkreślałam jakie jest usytuowanie. Sprostuję to w ten sposób ,że brałam pod uwagę wejście do tej samej rzeki ,po raz drugi, jednakże jak powiadał Heraklit z Efezu 
 " Niepodobna wstąpić dwukrotnie do tej samej rzeki ,bo już napłynęły do niej inne wody ". Głowiłam się nad tym jakiś czas, wprawdzie nie wiele brakowało ,abym zdecydowała się na ten krok niemniej jednak odczucia jakie mi towarzyszyły hamowały mnie przed tym posunięciem, być może z tego powodu ,że to nie były już wody ,a ścieki. W dniu dzisiejszym mam tą pewność ,że byłoby to złym ruchem, jakiego bym dokonała ze względu na to,że nie umiałbym być zdolna do tego ,by żyć w taki sposób ,musiałabym wtłaczać w siebie uczucia ,a to z biegiem czasu z pewnością przeistoczyłoby się w melofarsę , z tym że nie mam tej pewności, czy ty miałbyś tą trzeźwość umysłu i  był byś w stanie dać mi odejść ,czy nie bacząc na nic.. ciągnąłbyś to mając świadomość ,że moje uczucia zdążyły się już spopielić? W razie ,gdyby interesowało Cię moje zdanie na ten temat ,a mam w pamięci słowa ,którymi deklarowałeś ,że jeśli pojawi się to o czym wyżej napisałam pozostawisz mnie samą sobie ,tak mówiłeś wcześniej, nie dotrzymałeś złożonego słowa .Może teraz zmieniłeś pogląd. Na obecną chwilę to jest niczym innym jak gdybaniem. Za pewne jesteś rozżalony tym jak to się potoczyło. Nic bardziej błędnego byś nie uczynił na obecną chwile ,jak mieć teraz pretensję o to do mnie. Przypuszczam,że nadejdzie taki dzień,że będziesz mi wdzięczny za to,że zdołałam sprawić ,że otworzyłeś się na nowe nie ograniczone możliwości. ,a ja jako osoba wpuszczająca jad w twoją egzystencję , umiałam się w porę wycofać by więcej nie zanieczyszczać powietrza ,którym oddychałeś i znalazłam siły ,by zakończyć naszą znajomość. Spuentuje do końca mój wątek mam na celu uzmysłowić Ci ,że wszystko co czyniłam względem Twojej osoby było moim autentycznym zachowaniem , nie miałam na celu Cię zranić ,nie było też tak ,że od początku założyłam ,że będę się mijać z prawdą i grać pod siebie ,bo mi tak wygodnie ,lub nie wiem z jakichkolwiek powodów , które sobie z góry założyłeś. Podkreślam po raz ostatni wszelkie moje postępowania oraz reakcje w każdej chwili ,godzinie minucie i sekundzie,którą z Tobą spędzałam bez wyjątku ,czy były to przyjemne ,czy też nie zadowalające momenty. Towarzyszyły mi uczucia ,które były nad wyraz przenikliwe , przecież te emocje objawiały się w każdym aspekcie. Nie powinno stanowić problemu spostrzeżenie ich ,choćby obserwując mimikę twarzy , słysząc tonację mojego głosu jakim do Ciebie się zwracałam , mniemam ,że oddziaływał on na Twój zmysł słuchu. Nie zamierzam tym dążyć do tego, by odtwarzany przez Ciebie obraz mojej osoby uległ zmianie i ocieplił się  ,jedynie chcę Ci w niewymagający niczego z twojej strony sposób zreferować to co odczuwałam. Nie będę też czynić Ciebie głupcem udając ,że wszystko było bez zarzutu ,doskonale wiemy ,że to mijało by się z prawdą. Nasze ciągłe chandryczenie się , objawiło się takim skutkiem ,że trafiliśmy na etap w którym nasze drogi rozejdą się definitywnie, ponieważ zmuszeni jesteśmy do tego dla własnego dobra, by już dalej wzajemnie negatywnie na siebie nie wpływać i nie eliminować ze swoich osobowości wcześniej ukształtowanych przekonań i wartości nad którymi pracowaliśmy sporą ilość lat ,do części z nich należała np. możność spełniania się , wiara w ludzi ,w to ,że będzie lepiej ,w istnienie dobra , w nadzieje pod każdym względem. W rzeczywistości całkowicie zbędne jest nam wywieranie na siebie negatywnego wpływu psychicznego. Mam nadzieję ,że Twoje upamiętnienie mnie ,będzie się sprowadzało się tylko do radosnych chwil które spędzaliśmy ze sobą. 'Nolens volens' jeszcze nie tak dawno przez długi czas łączyło nas coś relatywnego o charakterze pozytywnego pobudzenia pod wpływem szczęścia, zachwytu, spełnienia ,ale i negatywnego pod wpływem gniewu, odrazy, strachu wszystko to przynajmniej umacniało we mnie ,prawdziwość moich uczuć i świadomość odpowiedzialności moralnej za swoje czyny ,w żadnym wypadku nie postępowałam wbrew sobie w stosunku do Twojej osoby,ponieważ liczyłam się z konsekwencjami ,które mogły nastąpić i nastąpiły .Nie umiem wyjaśnić dlaczego ,wciąż czułam nie pokój ,być może z obawy ,że przypuszczalnie mogłoby mieć miejsce to samo co miało rok temu, gdy będę fundować sobie stawiania kroków zbliżających mnie ku Tobie  ,dlatego tym razem musiałam być zobligowana do tego ,by nie popełniać tych samych błędów. Nawiasem mówiąc ,wszystko co robiłam było spontaniczne ,nie miałam czasu na to, by myśleć z rozwagą nad tym czy postępuje właściwie czy wprost przeciwnie działam na własną niekorzyść .Funkcjonowałam samoczynnie tymczasem okazuję się ,że wyciągnęłam rzeczywiście istniejący wniosek, że postępując zgodnie z tym co podpowiada nam nasze wnętrze tzw. intuicja ,może wpłynąć na uniknięcie kilku niesnasek i przynieść korzystny rezultat ,w postaci wyeliminowania niepokoju przed każdą podjętą decyzją, która wzbudzała we mnie nie moc do dalszego działania. Z racji tego,że oby dwoje jesteśmy wzbogaceni o pewne doświadczenia , zapewniam ,że całkowicie puszczam w niepamięć twoje pejoratywne zachowanie wobec mnie ,aczkolwiek tłumaczę to sobie na różne sposoby nawiązując do danych sytuacji, tak więc od tej chwili jedyne o czym będę pamiętać to o tym ,ażeby" patrzeć z innego punktu widzenia na ten medal ,który ma dwie strony ". Od dziś mam zamiar ,jeżeli będzie mi się zdarzać taka sytuacja, kierować wzrokiem z założonym celem. Spoglądać wyłącznie na tą stronę ,która jest na pokaz ,albowiem ta druga kryję w sobie tajemnice ,a ponieważ poznałam je obie i widzę różnice zapewniam , iż do granic własnych możliwości zmniejszę zakres widzialności tak ,aby widzieć tą pozerską część .Czuję wypływającą z mojego wnętrza chęć życzenia Tobie tego co najlepsze ,dlatego też rozpoczynam czynność pisania z głębi serca ,z mojego szacunku i życzliwości odnośnie Twojej osoby i przeszłości ,która już znajduję się za nami. Życzę sobie byś w dniu swoich urodzin obejrzał się za siebie, a potem spojrzał w przyszłość i rozpoznał drogę, którą przeszedłeś, aż do miejsca w którym się znajdziesz i byś znał odpowiedź na pytanie: dokąd zmierzam dalej? żebyś widział wskazówki wewnętrznego kompasu, który wyznacza dalszy kierunek Twego życia, tego którego wybrałeś. Życzę Ci wiele cierpliwości i sił,dzięki którym będziesz czynił tyle dobra, ile tylko pragniesz, to również tyczy się zła ,ale lepiej iść "w stronę słońca" ,jak śpiewał zespół DWA PLUS JEDEN , to zawsze zwiastuje coś pozytywnego. Na koniec listy moich wymagań co do Twojej przyszłości chciałabym Ci życzyć takich problemów, które da się naprawić , oraz siły, odwagi i wyrozumienia dla tych których nie udało się i nie da w żaden sposób naprawić ,choć mówią podobnież ,że nie ma rzeczy nie możliwych ,a więc i determinacji , jeżeli będziesz wierzył i będzie jakakolwiek iskierka na zoptymalizowanie tej komplikacji. Pamiętaj ,że nikt nie jest doskonały - a kto nie chce się z tym pogodzić, staje się bojaźliwy i zależny. Jeżeli jesteś otwarty na to, co nowe, będziesz uczył się przez całe życie, a uczymy się na swoich błędach -zachowaj to w pamięci. Na zakończenie chciałabym Ci podziękować ,że dałeś mi usłyszeć tą dawno zapomnianą ciszę i ,że nie musiałam tym razem rzucać słów ,których bym z pewnością teraz żałowała i przez które odczuwałabym wstyd. Wiesz jak dobrze jest tak spokojnie poczuć oddech dnia? bez żadnych zbędnych frustracji. Za te wszystkie dni ,które spędziliśmy razem , dzisiejszej nocy błyszczą gwiazdy tylko nam,a gdy zgasną jedna po drugiej będą się z nami szeptem żegnać. Teraz milczą tak jak my , one będą jeszcze przez wiele lat więc żegnają się tylko z nami. Uprzytomniło mnie to, że tak nie wiele trzeba by coś mogło się rozpaść ot tak i odejść bezpowrotnie. Nie rozumiem ,dlaczego to zakończenie sprawia mi ból ,przecież to tylko kilka słów ,wobec tego lepiej będzie jeśli nie będę więcej formułować zdań. Ostatecznie nie odwracalnie rzeknę ,a raczej przeleję na ekran. 

Żegnaj!
  
M.


 

wtorek, 29 stycznia 2013




 Próbuję odświeżyć w głowie dawno zapomniane przeze mnie rzeczy. Bezskutecznie! Moja głowa nie chce pamiętać tego do czego dążyłam , czego chciałam. Pewne rzeczy ,wcześniej istotne dla mnie zacierają się. Czekam na dzień w którym powiem , w końcu żyję tak jak chce! Kiedy byłam mała chciałam być jak najszybciej dorosła by móc być nie zależną , chciałam zarabiać pieniądze by móc kupić sobie to co chce, wychodzić z koleżankami ,bawić się, śmiać i wyciskać życie jak cytrynę . Sądziłam ,że nie będzie nikogo kto mógłby mnie w jakikolwiek sposób ograniczyć ,wtedy to właśnie rodzice sprawiali ,że czułam się jak pies w kojcu ,kagańcu na łańcuchu. Gdy udało mi się przekroczyć magiczną liczbę 18 nie wiele się zmieniło właściwie to myślałam,że tego dnia będą strzelać fajerwerki ,a to był dzień taki jak każdy jeden, taki sam jak te wcześniejsze i późniejsze. Maszerując między sklepami , mówiłam sobie ,że pewnego dnia mnie też będzie stać na wymarzone buty ,jeansy. Myślałam ,że jeśli będę ładnie wyglądać to będę szczęśliwa. W ten sposób narodził się mój zakupoholizm, w moich oczach jeszcze nigdy nie wyglądałam tak jakbym chciała.. Widzę ładny ciuch na dziewczynie i ona prezentuję się w tym zabójczo ,chcę go mieć .. mam! ale ja nie wyglądam w nim tak jak ona. Straszne jest moje własne wyobrażenie o sobie,a moja samoocena jest bliska zeru. Są dni kiedy cieszę się każdym szczegółem nie zapominam o takich dniach, być może na moje obecne nastawienie ma wpływ ta okropna zima. Ta straszna samotna zima. Cóż trzeba ten okres jakoś przebiedować , wiosną będzie na niebie więcej słońca i być może życie podaruje mi mnóstwo powodów do uśmiechu. Póki co za oknem jest -10 ,a w moim wnętrzu -30 , czekam na wiosnę w niej widzę nadzieję dla siebie. Ociepli się na zewnątrz ,a moje serce również wzrośnie o parę stopni celsjusza. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało Niech ktoś zafunduję mi bilet z mojej Syberii na Hawaje ,bo do wiosny zdążę chyba zamienić się w górę lodową podobną do tej ,która spowodowała zatonięcie Titanica.

niedziela, 27 stycznia 2013

Pomyślałam sobie ,że to chyba już najwyższy czas ,aby coś napisać. Nie chcę mi się .. straciłam ochotę , nie mam weny, nie wiem jak mam to nazwać. Od jakiegoś czasu mam tzw. "wyjebke na wszystko" może w końcu stało się to czego tak chciałam. Przez chociaż chwilę nie czuć nic, nie przejmować się , po prostu żyć,ale co to za życie? przez chwilę jest fajnie , potem znowu się coś sypnie , upadam , podnoszę się i znów jest fajnie ,potem upadam ,podnoszę się i tak w kółko :D fantastycznie , a gdzie ta stabilizacja? Tak wiem! nie ma czegoś takiego, a jak jest to na pewno nie na dłuższą metę. Będąc małą dziewczynką , zawsze chciałam być księżniczką , otóż czasem mam wrażenie ,że nią jestem.. nie zdecydowana , rozkapryszoną haha dąsającą się dziewczynką z koroną na głowie ;) Księżniczki nie robią nic , one nawet nie decydują o swoim życiu , mają wszystko podane na tacy , ich przyszłość z góry jest założona. Wyjdą za mąż za przystojnego księcia na białym rumaku ,będą mieszkać w wielkim zamku ,mieć dzieci itd.. a na końcu happy end :)  Jak przystało na każdą bajkę zanim dojdzie do tego szczęśliwego punktu kulminacyjnego musi wydarzyć się jakieś nieszczęście, wiec ja pragnę być otruta jabłkiem, ale niech mnie ten książę za szybko nie całuję , ponieważ chcę wrócić do żywych jak sama przemyśle swoje życie, jak inni zdążą o mnie zapomnieć,a ja nadrobię wszystkie nie przespane noce, czyli za jakieś 10lat . Tak wiem  idę na łatwiznę , jednak tak postępują księżniczki prawda?

poniedziałek, 21 stycznia 2013


 
Ja ratuję swoje myśli i ratuję swoje słowa,
nie chcę żyć tak jak wy wszyscy,
w takich samych, szarych domach,
każdy z was jest identyczny,
nie ma wątpliwości w głowach;

Życie to kilka chwil i mija w mgnieniu oka,
jeśli chcesz mi coś powiedzieć najpierw sam na siebie popatrz
i ZOBACZ JAK BARDZO NIE INTERESUJE MNIE TWOJE ZDANIE,
Twój bełkot mnie nie rusza, słyszę wciąż to samo gadanie

sobota, 19 stycznia 2013



Cieszę się niezmiernie z faktu ,iż wciąż mamy zimę.. dziś doszłam do wniosku ,że jestem jak jeden z tych słoików tzw. weków , bądź jak główna bohaterka piosenki Reni Jusis - Zakręcona :P Nawet teraz jak piszę ,to mam wciąż uczucie skręcenia. Staram się pisać , choć raz na tydzień , ale mogłabym to robić codziennie. Na krawędzi snu w dalszym ciągu nie narzekam na brak myśli ,które opóźniają dość skutecznie mój proces zasypiania. Myślę ,że gdybym codziennie przelewała myśli na posty to byłoby ciężko połapać się w tym o co mi tak naprawdę chodzi. Mam niesamowitą huśtawkę nastrojów, nie dzieję się to codziennie że jestem na różnych levelach nastroju  , jednak wolę mieć huśtawkę niż jeden nastrój  pt. " depresja gangstera " . Jak wyżej wspomniałam staram się pisać raz na tydzień, tak więc dziś miałam  zarys tego czym się podzielę z moim internetowym pamiętnikiem. Nie napiszę o tym co chciałam , ponieważ szukając ważnej kartki na studia , którą jak się okazało zgubiłam znalazłam kilka fantów z przeszłości. Będąc w drugiej klasie licealnej kupiłam sobie Cosmopolitan , jeszcze 3 lata temu namiętnie kupowałam to pismo .. tylko po to ,by nauczyć się sztuczek uwodzenia , poznania mapy męskiego ciała i pogłębienia swojej wiedzy na tematy typowo babskie. Zważywszy na mój opóźniony zapłon mniej więcej po 2 latach co daję nam 24 numery , zrozumiałam ,że ta gazeta to stek bzdur. Mierzenie ludzi jedną miarą ,a przecież każdy jest inny , każdy lubi co innego. Jedyne co w okazało się być pożytecznym w moim codziennym życiu to dołączony do grudniowego numeru w 2008roku kalendarz z pięknymi zdjęciami Anny Przybylskiej. Wypadł z mojej szafki mały czarny kalendarzyk zakopany pod stertą notatek, książek i innych dokumentów. Otworzyłam go i poczytałam swoje zapiski sprzed 5 lat. Czasami oglądając film umiemy przewidzieć scenariusz , mruczymy sobie pod nosem "po co ona tam wchodziła? przecież to było wiadome ,że ją zabiją, ja bym tam nie poszła"  takie odczucie miałam właśnie czytając swoje słowa przypisane danym dniom. Być może z perspektywy czasu mruczałam sobie pod nosem "jakaś ty głupiutka" , jednakże życie to nie jest film, nie zawsze da się przewidzieć spotykające nas sytuację, każda z nich jest po to by czegoś nas nauczyć. Dziwnie zareagowałam na słowa " Dziś będę z nim rozmawiać , nareszcie! tak dawno nie rozmawialiśmy. Tęsknie za nim ,ale nie długo się zobaczymy więc przetrwam" następnego dnia napisałam " Olał mnie , nie rozmawialiśmy ,przez cały dzień nie napisał do mnie ani jednego słowa - my loneliness is killing me" przez następne kilka dni wpisy były bardzo podobne ,aż do cytuję: " A wszystko było po to by rzucić mnie z wielkim hukiem i sprawić na sam koniec ,że czuję jakbym nie zasługiwała na miłość". Zaczynam obserwować siebie samą , moje uczucia trzymam w dłoni. Czasem wylatują mi między palcami i odrobina ich przenika tam gdzie nie ma. Nie chce się zastanawiać nad tym co robię źle i dlaczego każdy kolejny facet w moim życiu traktuje mnie tak samo, wiem tylko tyle ,że każdy z nich to wspomnienie , tak jak i ja jestem wspomnieniem dla nich czy dla wielu innych ludzi. Dla osób ,którzy znaczą dla mnie wiele pracuję na te wspomnienia , by ich myśl o mnie powodowała uśmiech i ciepło.

sobota, 12 stycznia 2013

Jestem tak towarzyską osobą ,że sobotni wieczór spędzam samotnie przy laptopie słuchając Taylor Swift , której wcześniej nienawidziłam popijając przy tym herbatę. Uciekam od myśli ,które za pewne dopadną mnie przed snem. Chętnie kupiłabym sobie bieżnię ,by biegać,a następnie zmęczyć się i usnąć jak małe dziecko. Nic nie wpływa korzystniej na sen niż zmęczenie po ciężkim treningu. Przez ostatnie dni byłam święcie przekonana ,że wiem co czuję i czego chcę. Myliłam się! dziś myślę ,że oszukałam samą siebie. Prawda jest taka ,że nie wiem czego chcę, nie wiem nawet co do kogo czuję. To wszystko jest takie pogmatwane. Mam jakieś pieprzone rozdwojenie jaźni , dopasowuję się do każdego ze światów ,a właśnie w takie samotne wieczory .. nie wiem ,który z tych światów jest tym prawdziwym i do którego należę JA , ta prawdziwa część mnie. Zagubiłam się gdzieś pomiędzy jedną podjęta decyzją ,a drugą. Czy znajdzie się osoba ,która mi powie kim jestem? bo ja sama tego nie wiem,. Mam na imię Monika , nie znam swojej osobowości i wiem tylko tyle ,że łatwo mnie zranić ,ale ja umiem wyrządzać ludziom większą krzywdę niż oni wyrządzają mi. Płaczę kilka razy w tygodniu z różnych powodów najczęściej tych samoistnie urojonych przeze mnie samą. Z nikim nie jestem szczera nawet z sobą samą. Boję się stanąć przed lustrem spojrzeć samej sobie głęboko w oczy i zapytać się siebie jaka jestem naprawdę? Nie umiem pokochać siebie samej , więc nie wymagam od innych ,by kochali mnie skoro ja sama nie wiem kim jest osoba mieszkająca w moim ciele.

niedziela, 6 stycznia 2013

part two



Wszystkie wspaniałe chwile , jakie się wydarzyły w 2012r. zostawię dla siebie , nie czuję potrzeby pisania o dobrych rzeczach ,bo wiem ,że będę o nich pamiętać. Nie zapominam o dobrych rzeczach NIGDY! ,za to o złych udaję mi się zapomnieć bardzo szybko. O nich chcę pisać ,żeby nie zapomnieć,a skoro podsumowałam od złej strony 2012r. Dziś chcę napisać swoją listę na 2013r.
Na 1 miejscu jest planowane od długiego czasu zdanie prawo jazdy , to musi być na 1 miejscu ,ponieważ w tym roku chce mieć to już za sobą. Wierzę ,że uda mi się :) czas odkurzyć swoje stare marzenia ,postawić je jako cele. Nie będę bała się swoich marzeń , chce mierzyć wysoko i dążyć do każdego wyznaczonego celu. Jeśli w tym roku mi się to nie uda ,to nic.. wiem,że nadejdzie taki dzień w którym wszystkie moje marzenia się spełnią. Nie mam pojęcia czy uda mi się przypomnieć wszystkie przestarzałe cele,ale pamiętam jedno. W 2009 roku miałam sen ,który długo był moją motywacją.



Sen był krótki ,ale na tyle wspaniały ,że obiecałam sobie ,że pewnego dnia to nie będzie sen ,a rzeczywistość. Obrazek powyżej przedstawia plaże w Tunezji tam właśnie się znajdowałam , biegałam po niej. Najpiękniejsze w tym śnie było to jak wyglądałam , miałam długie ciemne włosy , kolor skóry muśnięty słońcem , i ciało idealne jak z okładki odziane w czarne bikini. Jak mała dziewczynka bawiłam się w ganianego z falami, podskakiwałam , kręciłam wokół siebie. Towarzyszył temu uśmiech tak prawdziwy , byłam szczęśliwa tak jakbym znalazła swój własny raj na ziemi. Po przebudzeniu obrałam kierunek --> schudnąć za wszelką cele i wyglądać tak jak w tym śnie. Czy mi się to udało? jeszcze nie ,ale to tylko kwestia czasu. To najwyżej postawiony cel w tym roku.
Chcę na nowo pokochać pochłanianie wiedzy , czytać masę książek, poszerzać horyzonty. Zagłębiać się w historiach ludzi ,których życie pomoże mi w moim własnym. Chcę szukać i znajdować inspirację ,które nadadzą mojej egzystencji odpowiednich barw. A czego chcę tak naprawdę ?
To nie jest marzenie ,ani życzenie.. Boję się zakochać, boję się kochać ,mimo strachu przed cierpieniem chcę tego , bo to nadaje sens mojemu życiu. Chce KOCHAĆ i BYĆ KOCHANĄ , przez człowieka ,który nie jest EGOISTĄ! , który nie tylko będzie brał ,ale też dawał. Dla którego będę potrzebna jako osoba , która go zrozumie , pomoże , pocieszy , poprawi nastrój , pomilczy w razie potrzeby, popłaczę , pośmieje .. a ja będę mogła zrobić to samo, chcę być jego pędzlem , który będzie brał w swoje dłonie i różnymi kolorami malował nim każdy swój dzień, moja osoba będzie nadawać sens jego życiu ,a on będzie mojemu . Chcę być doceniana i chcę by ludzie dostrzegali moje wnętrze. Chcę sama znajdować powody do szczęścia i uśmiechu. Chcę mieć siłę by walczyć o siebie i o to na czym mi najbardziej zależy.  Chciałabym bardzo przestać przeżywać tak wszystko, każde niepowodzenie , przykrość jaką mi ktoś zadał,ale mam wrażenie ,że to jest wpisane w moją naturę. Jestem bardzo delikatną kobietą , robię złe rzeczy ,ale one mnie nie kształtują. To tak jakbym poszła do sklepu ukradła masę ciastek i oddała je głodnym dzieciom, robię coś źle ,ale to zawsze ma coś dobrego na celu. W tym roku postaram się nie reagować tak emocjonalnie na wszystko. ROKU 2013 OTWÓRZ MI OCZY ,bym widziała to czego nie widzą moje oczy zaślepione naiwnością. Niech mój wewnętrzny głos z nimi współpracuję i mówi mi wszystko, bym mogła odróżnić dobro od zła. 31 GRUDNIA 2013r. Chcę powiedzieć "TEN ROK BYŁ LEPSZY OD POPRZEDNIEGO"